czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 3 – „Otwarte oczy, zamknięte serce, tyle postawię, bo nie mam więcej. Skąd mogłam wiedzieć, że losu karty, są naznaczone albo wytarte?”


Aneta, z uśmiechem przeglądała się w dużym lustrze. Miała na sobie żółty płaszczyk, który sięgał jej do połowy ud. Zastanawiała się czy go kupić. Leżał na niej jak ulał. Porównała go do swojego starego, granatowego płaszcza i stwierdziła, że zmiana garderoby na bardziej pozytywną wyjdzie jej na dobre. Ostatnio stwierdziła, że wszystkie jej rzeczy są w kolorach stonowanych i bardzo poważnych, a ona ma przecież dopiero dwadzieściajeden lat i może sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa. Dlatego na zakupach, na których była z Tamarą postawiła na ubrania w jasnych i żywych kolorach.
- No, Aneta i jak bierzesz ten płaszczyk? Mówię ci, że pasuje on do ciebie idealnie – powiedziała przyjaciółka dziewczyny, która stanęła obok niej.
- A ty co? Stawiasz teraz na czerń? – spytała Aneta, gdy ujrzała Tamarę w czarnej zimowej kurtce.
- Tak. Żółty mi się znudził – odpowiedziała.
Aneta, za każdym razem gdy zakładała na siebie swój nowy płaszcz zaczynała się uśmiechać. Nie wiedziała czemu, ale kojarzył się on jej ze słońcem, którego zimną tak bardzo jej brakowało. Wszystko było szare, brudne i ponure. Wychodziła właśnie z uczelni i kierowała się w stronę swojego auta. Nie wiedziała, że jest obserwowana przez zielone tęczówki pewnego bruneta. Mężczyzna od kilku dni przychodził pod uniwersytet, aby znaleźć ten charakterystyczny płaszczyk, w którym chodziła dziewczyna, która złamała serce jego przyjaciela. Michał dalej nie pozbierał się po tym zawodzie miłosnym. Chodził smutny i dziwnie przygaszony. Nie żartował, a przecież to on należał do tego, który sypał kawałami jak z rękawa. Zgodnie z opisem Kubiaka dziewczyna miała bardzo charakterystyczny żółty płaszczyk i długie, brązowe włosy, które czasami zaczynały się kręcić, a gdy je traktowała prostownicą były zupełnie proste. Od kilku dni Bartman widział ją i dokładnie zapamiętał gdzie parkuje samochód. Zamierzał zaaranżować ich spotkanie, które miało być częścią jego zemsty. Najtrudniejszy pierwszy krok.
- To widzimy się jutro Tamara – Aneta pożegnała się z przyjaciółką i wsiadła do swojego auta.
Była wyjątkowo zmęczona i jedyną rzeczą o jakiej marzyła było łóżko. Odpaliła silnik i zapięła pasy. Już miała ruszyć gdy nagle przed maską wyszedł jej jakiś mężczyzna. Dziewczyna od razu nacisnęła pedał hamulca bez sprzęgła co spowodowało, że samochód zgasł. Szybko wysiadła z samochodu, ponieważ jednak auto ujechało kilka centymetrów. Ogólnie dnia nie mogła zaliczyć do udanych, ponieważ każdy chciał coś od niej. Co chwila dzwonił jej telefon, albo ciągali znajomi ze studiów po całym wydziale. Miała dość.
- Nic się panu nie stało? – podeszła do mężczyzny.
- Nie. Wszystko dobrze. Moja wina. Nie powinienem tak nagle wychodzić przed maskę – odpowiedział Zbyszek i uśmiechną się lekko.
- Ma pan rację. Nie powinien, ale na pewno nic panu nie jest?
- Nie wszystko dobrze.
Zbyszek, przyjrzał się uważnie dziewczynie. Niewysoka. Sporo niższa od niego. Gdy na niego patrzyła musiała porządnie zadrzeć głowę do góry. Oczy w kolorze gorącej czekolady otoczone gęstymi i długimi rzęsami. Kaskada włosów delikatnie otulała jej delikatną twarz. Bartman, nie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna jak ta, która z pozoru wygląda na miłą i sympatyczną, oraz na taką, która nie skrzywdziłaby muchy naprawdę jest zupełnie inna.
Dziewczyna, uważnie przypatrywała się nieznajomemu. Chciała mieć sto procent pewności, że temu chłopakowi nic się nie stało. Dokładnie przyjrzała się jego twarzy. Zielone tęczówki wydawały się cały czas kpić z życia. Aneta zauważyła, że on również się jej przypatruje. Spłonęła delikatnym rumieńcem, ale nie przerwała obserwacji. Trzydniowy zarost dodawał mężczyźnie nie lada uroku. Dziewczyna przygryzła dolną wargę co miało oznaczać, że jest kompletnie zakłopotana i nie wie co dalej ma zrobić.
- Zbyszek – powiedział mężczyzna i podał kobiecie rękę.
- Aneta – przedstawiła się i uścisnęła dłoń siatkarza.
- Chciałbym cię przeprosić za to moje nagłe wyskoczenie – powiedział widząc, że brunetka kieruje się w stronę auta.
- Nie ma takiej potrzeby. Najważniejsze, że tobie nic się nie stało – stwierdziła.
- Jednak nalegam. Dodatkowo miło będzie porozmawiać z tak piękną kobietą.
- Zaczynasz podryw, a tego akurat nie lubię – stwierdziła z lekkim uśmiechem.
- Ja? Podryw? Przestań - powiedział Zbyszek ze śmiechem. – To jak. Mała kawa w ramach przeprosin?
- Kawa odpada, ale gorąca czekolada będzie w sam raz. Tylko nie dziś, bo padam z nóg. Ale proponuję jutro w kawiarni naprzeciwko – powiedziała Aneta i wskazała na niewielką kawiarenkę, która znajdowała się pod drugiej stronie.
- O 17? – spytał.
- Pasuje mi.
Dziewczyna z uśmiechem wsiadła do auta i już teraz bez niepotrzebnych atrakcji wyjechała z parkingu. Sama nie wiedziała czemu zgodziła się na spotkanie z chłopakiem. Wydawało jej się, że on nawet jeśli ona by odmówiła i tak nie dał by jej spokoju. Dlatego postanowiła to załatwić szybko. Jedno spotkanie podczas, którego da mu znać, że między nimi nic nie będzie. Zawsze tak robiła i nie zamierzała teraz odstąpić od reguły. Bartman, z szelmowskim uśmiechem przyglądał się jak samochód studentki znikał mu z pola widzenia. Czasami sam się sobie dziwił, że zamiast aktorstwa wybrał sport. Aneta, ani przez chwile nie zorientowała się, że on grał. Dokładnie wiedział jak my wyjść przed auto żeby wyglądało, że dziewczyna może go potrącić lub lekko dotknęła go autem. Tak, naprawdę nic mu nie było. Teraz musiał tylko zauroczyć ją swoją osobą, a następnie rozkochać w sobie by móc zranić ją tak bardzo jak ona zraniła jego przyjaciela. I wiedział jedno. Zemsta najlepiej smakuje na zimno.
W BUDYNKU FIRMY
Karina, siedziała w swoim biurze. Próbowała właśnie uporządkować jakieś papiery związane z kolejnym klientem. Kompletnie jej nie szło. Cały czas była zła z powodu wysokiego bruneta, który zalał jej papiery. Musiała tylko niepotrzebnie wracać do firmy i przez to spóźniła się na spotkanie z kontrahentem, który dla przedsiębiorstwa był bardzo ważny. Musiała świecić przed nim oczami, żeby nie wyjść na lekceważącą wszystko panią prezes. W jej życiu nie było miejsca na jakiekolwiek niedokładności. Liczyła się perfekcja i punktualność. Młoda pani prezes przestała spotykać  ze znajomymi z którymi studiowała aktorstwo. Całe swoje życie podporządkowała dorobkowi jej ojca, który nagle postanowił wylecieć do Stanów. Kompletnie go nie rozumiała. Na studiach, które były spełnieniem jej marzeń liczyła się naturalność i spontaniczność. Tam Karina, zawsze dawała coś z siebie. Wykładowcy byli z niej niezmierni dumni i wróżyli jej wielką przyszłość. Niestety. Wszystko musiało odejść na drugi plan kiedy tylko została panią prezes. Dodatkowo opieka nad młodszą o pięć lat siostrą nie była łatwa. Obie dziewczyny miały dobry kontakt, ale jednak coś między nimi było nie tak. Aneta, nie mówiła wiele o swoich problemach. Zawsze starała się z nimi radzić sama. Po rozwodzie rodziców zamknęła się w sobie jeszcze bardziej i nie chciała nikomu zaufać. Karina, kilka razy próbowała to wszystko jakoś naprawić, ale bezskutecznie. Młodsza siostra za każdym razem zbywała ją. Dodatkowo brak, a raczej zgubiona spontaniczność Kariny spowodowały, że siostra delikatnie uśmiechała się na każde otwarcie kalendarza i sprawdzenie planu dnia.
Michał Bąkiewicz stał przed budynkiem gdzie mieściła się firma Kariny Rakowskiej. W jednej ręce cały czas trzymał niewielką wizytówkę, która doprowadziła go do tego miejsca. W drugiej niewielki bukiet różowo – białych tulipanów. Naprawdę było mu przykro z tego powodu, że zalał jakieś ważne dokumenty dziewczynie. Nie zrobił tego specjalnie. Po prostu jego roztrzepanie ujawniało się w najmniej oczekiwanych sytuacjach i najmniej pożądanych. Od kilku dni Krzysiek i Damian cały czas się z niego śmiali. Jemu osobiście to nie przeszkadzało. Miał poczucie humoru i umiał się śmiać sam z siebie. Gdyby tego nie potrafił pewnie prędzej czy później zwariował by od nadmiaru emocji. A przecież śmiech to zdrowie. Dodatkowym powodem dla, którego Michał zjawił się w miejscu pracy Kariny był fakt, że dziewczyna spodobała mu się. Co prawda formalny i oficjalny strój nie był tym za czym Bąkiewicz przepadał, ale jej oczy w kolorze gorącej czekolady przyciągało spojrzenie. Siatkarz po kilku chwilach zastanowienia postanowił wejść do środka. Zgodnie z instrukcją miłego pana w portierni udał się na pierwsze piętro gdzie znajdował się gabinet pani prezes. Wbiegł po schodach i ruszył we wskazanym kierunku. W sumie miał dużo szczęścia, ponieważ dziewczyna wychodziła właśnie ze swojego biura i podchodziła do sekretarki, której coś tłumaczyła. Michał, pewnym krokiem ruszył w jej kierunku.
- Dzień dobry – powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Dzień dobry – odpowiedziała Karina i spojrzała na przybysza, a jej twarz od razu przybrała srogi wyraz. – A pan tu czego szuka? Mało pan problemów narobił? – spytała nie miło.
- Ja właśnie w tej sprawie.
- Uważam, że sprawa jest zakończona. Przez pana nieuwagę musiałam wrócić do firmy po zapasowe dokumenty i spóźniłam się na bardzo ważne spotkanie, więc nie wiem czego pan tutaj jeszcze szuka.
- Chciałbym panią przeprosić. Moja wina. Powinienem bardziej uważać – powiedział Michał i wręczył jak bukiet kwiatów, co podziałało na kobietę jak płachta na byka.
- Co pan sobie wyobraża?! Myśli pan sobie, że może pan mnie nachodzić w firmie i robić co się panu żywnie podoba?! I jeszcze te kwiaty! To nie jakaś kawiarnia tylko poważna firma proszę pana – dziewczyna krzyczała na zdezorientowanego siatkarza, a po chwili wyrzuciła bukiet kwiatów do kosza.
- Liczę, że nigdy więcej pana nie spotkam – powiedziała i wróciła do swojego gabinetu.
Michał, stał na środku korytarza i nie wiedział co ma powiedzieć. Był zupełnie zdezorientowany. Przyszedł w pokojowym celu, a został zmieszany z błotem. Nie miał zamiaru urazić pani prezes, a tym bardziej jeszcze bardziej jej rozgniewać. Kompletnie nie wiedział czemu zdenerwowała się tak z powodu jednego bukietu kwiatów. Po chwili dotarł do niego miły głos.
- Niech pan się nie przejmuje. Dziewczyna jest zdenerwowana, bo wszystko jest dla niej nowe.
Bąkiewicz tego nie skomentował tylko wyszedł z budynku, a sekretarka Kariny wyjęła kwiaty z kosza i wsadziła je do wazonu.
- Śliczne kwiaty – powiedziała sama do siebie. 

7 komentarzy:

  1. OMG Karina to charakterna kobieta jest, tak w sumie za nic zaatakować Michała, no ale też troszkę chyba jednak przesadziła, wiadomo była zdenerwowana a niektóre osoby w takim momencie to zaatakują pierwszą lepszą osobę która im się nawinie, myślę jednak że Michał tak łatwo nie zrezygnuje
    no to już wiem jak Zbyszek pomyli Tamarę z Anetą, oj nie mogła sobie nasza bohaterka wybrać innego kolor np zielonego :P ten manewr z wejściem przed maskę to wielkie ryzyko moim zdaniem, jakby mi tak ktoś wparował to nie wiem czy przypadkiem bym go nie potrąciła bo ja czasami jeżdżę jak wariat :)) strasznie mnie ciekawi jaką zemstę na Anetę planuje Zbyszek

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski , bardzo mi się podoba w ogóle motyw przewodni tego opowiadania i mam nadzieje , że już niedługo pojawi się nowy rozdział .

    Tak chłopcy są wspaniali , i jest mi strasznie smutno , że nie mogłam być na meczu w piątek , a miałam być , strasznie się cieszyłam na myśl , że ich zobaczę w akcji ... Jednak rodzina jest ważniejsza ....

    Jeśli bym mogła cię prosić o informowanie o nowych rozdziałam to , to jest mój nr gg 1050461 albo mój adres e-mail bombonierka_czekoladki@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmmm nie wiem no nie wiem Zbyszek aktorem no nadałby się w zupełności....wszystko ukartował i zaplanował, co on chcę pomścić przyjaciela?- niech sobie nie igra z uczuciami bo jeszcze okażę się, że sam wpadł po uszy i teoria będzie obalona. I wtedy będzie żałował, a może być za późno;p zobaczymy jak to się rozwinie póki co jest intrygująco;p Karina troszkę wszystko ją przeraża, ale powoli dojdzie do wprawy :) nie będzie naskakiwała tak na Michała hahaha się zdziwił hahaha ale widocznie kwiaty jej się spodobały :) no bosko haha, a zdjęcie cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karina to ma chcarakterek, nie myslała, że tak ostro potraktuje Bąkiewicza... a co do Bartmana to będzie się mścić na nie odpowiedniej osobie i wydaje mi się, że później będzie tego żałować... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:):)
    [smak--zycia]
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. też uważam że Karina trochę przesadziła tym swoim zachowaniem....
    nie potrzebnie tak naskoczyła na Bąkiewicza....
    przecież nie zalał jej tych dokumentów spacjalnie....
    a poza tym przecież przyszedł i przeprosił....
    ale coś czuję że to wszystko tak się nie skończy....
    on nie da za wygraną...
    a co do Zbyszka to trochę mu się pomyliły osoby...
    ale coś czuję że on się w niej zakocha;)
    czekam na nexta
    pozdrawiam;***
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już sam początek rozdziału zwalił mnie z nóg. Ten kretyn Zbigniew zamiast na Tamarze zemści się na Anecie! No to ładnie. A Karina widać naprawdę musi być zestresowana i przepracowana skoro nie potrafiła docenić takiego gestu przeprosin od Michała. Ja bym potrafiła ;) Ciekawa jestem czy Michał dalej będzie walczył o to,by mu wybaczyła to niefortunne zdarzenie. No i jak "uda" się plan Zibiemu zrealizować. Czekam na kolejny,pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuu powiało grozą ;D Nie miła ta Karina naprawdę tak potraktować Bąkiewicza;D nono ;D Ale jeszcze zmięknie jej serducho.
    A co do Bartmana to coś czuje że nie zemści się na Anecie za przyjaciela tylko sie w niej zakocha co sie Michałowi nie spodoba..

    OdpowiedzUsuń