Aneta, z
uśmiechem przeglądała się w dużym lustrze. Miała na sobie żółty płaszczyk,
który sięgał jej do połowy ud. Zastanawiała się czy go kupić. Leżał na niej jak
ulał. Porównała go do swojego starego, granatowego płaszcza i stwierdziła, że
zmiana garderoby na bardziej pozytywną wyjdzie jej na dobre. Ostatnio
stwierdziła, że wszystkie jej rzeczy są w kolorach stonowanych i bardzo
poważnych, a ona ma przecież dopiero dwadzieściajeden lat i może sobie pozwolić
na odrobinę szaleństwa. Dlatego na zakupach, na których była z Tamarą postawiła
na ubrania w jasnych i żywych kolorach.
- No, Aneta i
jak bierzesz ten płaszczyk? Mówię ci, że pasuje on do ciebie idealnie –
powiedziała przyjaciółka dziewczyny, która stanęła obok niej.
- A ty co?
Stawiasz teraz na czerń? – spytała Aneta, gdy ujrzała Tamarę w czarnej zimowej
kurtce.
- Tak. Żółty mi
się znudził – odpowiedziała.
Aneta, za każdym
razem gdy zakładała na siebie swój nowy płaszcz zaczynała się uśmiechać. Nie
wiedziała czemu, ale kojarzył się on jej ze słońcem, którego zimną tak bardzo
jej brakowało. Wszystko było szare, brudne i ponure. Wychodziła właśnie z uczelni
i kierowała się w stronę swojego auta. Nie wiedziała, że jest obserwowana przez
zielone tęczówki pewnego bruneta. Mężczyzna od kilku dni przychodził pod
uniwersytet, aby znaleźć ten charakterystyczny płaszczyk, w którym chodziła
dziewczyna, która złamała serce jego przyjaciela. Michał dalej nie pozbierał
się po tym zawodzie miłosnym. Chodził smutny i dziwnie przygaszony. Nie
żartował, a przecież to on należał do tego, który sypał kawałami jak z rękawa.
Zgodnie z opisem Kubiaka dziewczyna miała bardzo charakterystyczny żółty
płaszczyk i długie, brązowe włosy, które czasami zaczynały się kręcić, a gdy je
traktowała prostownicą były zupełnie proste. Od kilku dni Bartman widział ją i
dokładnie zapamiętał gdzie parkuje samochód. Zamierzał zaaranżować ich spotkanie,
które miało być częścią jego zemsty. Najtrudniejszy pierwszy krok.
- To widzimy się
jutro Tamara – Aneta pożegnała się z przyjaciółką i wsiadła do swojego auta.
Była wyjątkowo
zmęczona i jedyną rzeczą o jakiej marzyła było łóżko. Odpaliła silnik i zapięła
pasy. Już miała ruszyć gdy nagle przed maską wyszedł jej jakiś mężczyzna.
Dziewczyna od razu nacisnęła pedał hamulca bez sprzęgła co spowodowało, że
samochód zgasł. Szybko wysiadła z samochodu, ponieważ jednak auto ujechało
kilka centymetrów. Ogólnie dnia nie mogła zaliczyć do udanych, ponieważ każdy
chciał coś od niej. Co chwila dzwonił jej telefon, albo ciągali znajomi ze
studiów po całym wydziale. Miała dość.
- Nic się panu
nie stało? – podeszła do mężczyzny.
- Nie. Wszystko
dobrze. Moja wina. Nie powinienem tak nagle wychodzić przed maskę –
odpowiedział Zbyszek i uśmiechną się lekko.
- Ma pan rację.
Nie powinien, ale na pewno nic panu nie jest?
- Nie wszystko
dobrze.
Zbyszek,
przyjrzał się uważnie dziewczynie. Niewysoka. Sporo niższa od niego. Gdy na
niego patrzyła musiała porządnie zadrzeć głowę do góry. Oczy w kolorze gorącej
czekolady otoczone gęstymi i długimi rzęsami. Kaskada włosów delikatnie otulała
jej delikatną twarz. Bartman, nie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna jak ta,
która z pozoru wygląda na miłą i sympatyczną, oraz na taką, która nie
skrzywdziłaby muchy naprawdę jest zupełnie inna.
Dziewczyna,
uważnie przypatrywała się nieznajomemu. Chciała mieć sto procent pewności, że
temu chłopakowi nic się nie stało. Dokładnie przyjrzała się jego twarzy.
Zielone tęczówki wydawały się cały czas kpić z życia. Aneta zauważyła, że on
również się jej przypatruje. Spłonęła delikatnym rumieńcem, ale nie przerwała
obserwacji. Trzydniowy zarost dodawał mężczyźnie nie lada uroku. Dziewczyna
przygryzła dolną wargę co miało oznaczać, że jest kompletnie zakłopotana i nie
wie co dalej ma zrobić.
- Zbyszek –
powiedział mężczyzna i podał kobiecie rękę.
- Aneta –
przedstawiła się i uścisnęła dłoń siatkarza.
- Chciałbym cię
przeprosić za to moje nagłe wyskoczenie – powiedział widząc, że brunetka
kieruje się w stronę auta.
- Nie ma takiej
potrzeby. Najważniejsze, że tobie nic się nie stało – stwierdziła.
- Jednak
nalegam. Dodatkowo miło będzie porozmawiać z tak piękną kobietą.
- Zaczynasz
podryw, a tego akurat nie lubię – stwierdziła z lekkim uśmiechem.
- Ja? Podryw?
Przestań - powiedział Zbyszek ze śmiechem. – To jak. Mała kawa w ramach
przeprosin?
- Kawa odpada,
ale gorąca czekolada będzie w sam raz. Tylko nie dziś, bo padam z nóg. Ale
proponuję jutro w kawiarni naprzeciwko – powiedziała Aneta i wskazała na
niewielką kawiarenkę, która znajdowała się pod drugiej stronie.
- O 17? –
spytał.
- Pasuje mi.
Dziewczyna z
uśmiechem wsiadła do auta i już teraz bez niepotrzebnych atrakcji wyjechała z
parkingu. Sama nie wiedziała czemu zgodziła się na spotkanie z chłopakiem.
Wydawało jej się, że on nawet jeśli ona by odmówiła i tak nie dał by jej
spokoju. Dlatego postanowiła to załatwić szybko. Jedno spotkanie podczas,
którego da mu znać, że między nimi nic nie będzie. Zawsze tak robiła i nie
zamierzała teraz odstąpić od reguły. Bartman, z szelmowskim uśmiechem
przyglądał się jak samochód studentki znikał mu z pola widzenia. Czasami sam
się sobie dziwił, że zamiast aktorstwa wybrał sport. Aneta, ani przez chwile
nie zorientowała się, że on grał. Dokładnie wiedział jak my wyjść przed auto
żeby wyglądało, że dziewczyna może go potrącić lub lekko dotknęła go autem.
Tak, naprawdę nic mu nie było. Teraz musiał tylko zauroczyć ją swoją osobą, a następnie
rozkochać w sobie by móc zranić ją tak bardzo jak ona zraniła jego przyjaciela.
I wiedział jedno. Zemsta najlepiej smakuje na zimno.
W BUDYNKU FIRMY
Karina,
siedziała w swoim biurze. Próbowała właśnie uporządkować jakieś papiery
związane z kolejnym klientem. Kompletnie jej nie szło. Cały czas była zła z
powodu wysokiego bruneta, który zalał jej papiery. Musiała tylko niepotrzebnie
wracać do firmy i przez to spóźniła się na spotkanie z kontrahentem, który dla
przedsiębiorstwa był bardzo ważny. Musiała świecić przed nim oczami, żeby nie
wyjść na lekceważącą wszystko panią prezes. W jej życiu nie było miejsca na
jakiekolwiek niedokładności. Liczyła się perfekcja i punktualność. Młoda pani
prezes przestała spotykać ze znajomymi z
którymi studiowała aktorstwo. Całe swoje życie podporządkowała dorobkowi jej
ojca, który nagle postanowił wylecieć do Stanów. Kompletnie go nie rozumiała. Na
studiach, które były spełnieniem jej marzeń liczyła się naturalność i
spontaniczność. Tam Karina, zawsze dawała coś z siebie. Wykładowcy byli z niej
niezmierni dumni i wróżyli jej wielką przyszłość. Niestety. Wszystko musiało
odejść na drugi plan kiedy tylko została panią prezes. Dodatkowo opieka nad
młodszą o pięć lat siostrą nie była łatwa. Obie dziewczyny miały dobry kontakt,
ale jednak coś między nimi było nie tak. Aneta, nie mówiła wiele o swoich
problemach. Zawsze starała się z nimi radzić sama. Po rozwodzie rodziców
zamknęła się w sobie jeszcze bardziej i nie chciała nikomu zaufać. Karina,
kilka razy próbowała to wszystko jakoś naprawić, ale bezskutecznie. Młodsza
siostra za każdym razem zbywała ją. Dodatkowo brak, a raczej zgubiona
spontaniczność Kariny spowodowały, że siostra delikatnie uśmiechała się na
każde otwarcie kalendarza i sprawdzenie planu dnia.
Michał Bąkiewicz
stał przed budynkiem gdzie mieściła się firma Kariny Rakowskiej. W jednej ręce
cały czas trzymał niewielką wizytówkę, która doprowadziła go do tego miejsca. W
drugiej niewielki bukiet różowo – białych tulipanów. Naprawdę było mu przykro z
tego powodu, że zalał jakieś ważne dokumenty dziewczynie. Nie zrobił tego
specjalnie. Po prostu jego roztrzepanie ujawniało się w najmniej oczekiwanych
sytuacjach i najmniej pożądanych. Od kilku dni Krzysiek i Damian cały czas się
z niego śmiali. Jemu osobiście to nie przeszkadzało. Miał poczucie humoru i
umiał się śmiać sam z siebie. Gdyby tego nie potrafił pewnie prędzej czy
później zwariował by od nadmiaru emocji. A przecież śmiech to zdrowie.
Dodatkowym powodem dla, którego Michał zjawił się w miejscu pracy Kariny był
fakt, że dziewczyna spodobała mu się. Co prawda formalny i oficjalny strój nie
był tym za czym Bąkiewicz przepadał, ale jej oczy w kolorze gorącej czekolady
przyciągało spojrzenie. Siatkarz po kilku chwilach zastanowienia postanowił
wejść do środka. Zgodnie z instrukcją miłego pana w portierni udał się na
pierwsze piętro gdzie znajdował się gabinet pani prezes. Wbiegł po schodach i
ruszył we wskazanym kierunku. W sumie miał dużo szczęścia, ponieważ dziewczyna
wychodziła właśnie ze swojego biura i podchodziła do sekretarki, której coś
tłumaczyła. Michał, pewnym krokiem ruszył w jej kierunku.
- Dzień dobry –
powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Dzień dobry –
odpowiedziała Karina i spojrzała na przybysza, a jej twarz od razu przybrała
srogi wyraz. – A pan tu czego szuka? Mało pan problemów narobił? – spytała nie
miło.
- Ja właśnie w
tej sprawie.
- Uważam, że
sprawa jest zakończona. Przez pana nieuwagę musiałam wrócić do firmy po
zapasowe dokumenty i spóźniłam się na bardzo ważne spotkanie, więc nie wiem
czego pan tutaj jeszcze szuka.
- Chciałbym
panią przeprosić. Moja wina. Powinienem bardziej uważać – powiedział Michał i
wręczył jak bukiet kwiatów, co podziałało na kobietę jak płachta na byka.
- Co pan sobie
wyobraża?! Myśli pan sobie, że może pan mnie nachodzić w firmie i robić co się
panu żywnie podoba?! I jeszcze te kwiaty! To nie jakaś kawiarnia tylko poważna
firma proszę pana – dziewczyna krzyczała na zdezorientowanego siatkarza, a po
chwili wyrzuciła bukiet kwiatów do kosza.
- Liczę, że
nigdy więcej pana nie spotkam – powiedziała i wróciła do swojego gabinetu.
Michał, stał na
środku korytarza i nie wiedział co ma powiedzieć. Był zupełnie zdezorientowany.
Przyszedł w pokojowym celu, a został zmieszany z błotem. Nie miał zamiaru
urazić pani prezes, a tym bardziej jeszcze bardziej jej rozgniewać. Kompletnie
nie wiedział czemu zdenerwowała się tak z powodu jednego bukietu kwiatów. Po
chwili dotarł do niego miły głos.
- Niech pan się
nie przejmuje. Dziewczyna jest zdenerwowana, bo wszystko jest dla niej nowe.
Bąkiewicz tego
nie skomentował tylko wyszedł z budynku, a sekretarka Kariny wyjęła kwiaty z
kosza i wsadziła je do wazonu.
- Śliczne kwiaty
– powiedziała sama do siebie.
OMG Karina to charakterna kobieta jest, tak w sumie za nic zaatakować Michała, no ale też troszkę chyba jednak przesadziła, wiadomo była zdenerwowana a niektóre osoby w takim momencie to zaatakują pierwszą lepszą osobę która im się nawinie, myślę jednak że Michał tak łatwo nie zrezygnuje
OdpowiedzUsuńno to już wiem jak Zbyszek pomyli Tamarę z Anetą, oj nie mogła sobie nasza bohaterka wybrać innego kolor np zielonego :P ten manewr z wejściem przed maskę to wielkie ryzyko moim zdaniem, jakby mi tak ktoś wparował to nie wiem czy przypadkiem bym go nie potrąciła bo ja czasami jeżdżę jak wariat :)) strasznie mnie ciekawi jaką zemstę na Anetę planuje Zbyszek
Rozdział boski , bardzo mi się podoba w ogóle motyw przewodni tego opowiadania i mam nadzieje , że już niedługo pojawi się nowy rozdział .
OdpowiedzUsuńTak chłopcy są wspaniali , i jest mi strasznie smutno , że nie mogłam być na meczu w piątek , a miałam być , strasznie się cieszyłam na myśl , że ich zobaczę w akcji ... Jednak rodzina jest ważniejsza ....
Jeśli bym mogła cię prosić o informowanie o nowych rozdziałam to , to jest mój nr gg 1050461 albo mój adres e-mail bombonierka_czekoladki@wp.pl
Hmmmm nie wiem no nie wiem Zbyszek aktorem no nadałby się w zupełności....wszystko ukartował i zaplanował, co on chcę pomścić przyjaciela?- niech sobie nie igra z uczuciami bo jeszcze okażę się, że sam wpadł po uszy i teoria będzie obalona. I wtedy będzie żałował, a może być za późno;p zobaczymy jak to się rozwinie póki co jest intrygująco;p Karina troszkę wszystko ją przeraża, ale powoli dojdzie do wprawy :) nie będzie naskakiwała tak na Michała hahaha się zdziwił hahaha ale widocznie kwiaty jej się spodobały :) no bosko haha, a zdjęcie cudne :)
OdpowiedzUsuńKarina to ma chcarakterek, nie myslała, że tak ostro potraktuje Bąkiewicza... a co do Bartmana to będzie się mścić na nie odpowiedniej osobie i wydaje mi się, że później będzie tego żałować... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:):)
OdpowiedzUsuń[smak--zycia]
Pozdrawiam:*
też uważam że Karina trochę przesadziła tym swoim zachowaniem....
OdpowiedzUsuńnie potrzebnie tak naskoczyła na Bąkiewicza....
przecież nie zalał jej tych dokumentów spacjalnie....
a poza tym przecież przyszedł i przeprosił....
ale coś czuję że to wszystko tak się nie skończy....
on nie da za wygraną...
a co do Zbyszka to trochę mu się pomyliły osoby...
ale coś czuję że on się w niej zakocha;)
czekam na nexta
pozdrawiam;***
(kolejna-szansa)
Już sam początek rozdziału zwalił mnie z nóg. Ten kretyn Zbigniew zamiast na Tamarze zemści się na Anecie! No to ładnie. A Karina widać naprawdę musi być zestresowana i przepracowana skoro nie potrafiła docenić takiego gestu przeprosin od Michała. Ja bym potrafiła ;) Ciekawa jestem czy Michał dalej będzie walczył o to,by mu wybaczyła to niefortunne zdarzenie. No i jak "uda" się plan Zibiemu zrealizować. Czekam na kolejny,pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńUuu powiało grozą ;D Nie miła ta Karina naprawdę tak potraktować Bąkiewicza;D nono ;D Ale jeszcze zmięknie jej serducho.
OdpowiedzUsuńA co do Bartmana to coś czuje że nie zemści się na Anecie za przyjaciela tylko sie w niej zakocha co sie Michałowi nie spodoba..