Karina z
uśmiechem przypatrywała się jak Michał trzymając na rękach Amelkę ostrożnie
karmił ją butelką. Dziewczyna musiała przyznać, że z dnia na dzień Siatkarz
robił coraz większe postępy. Już nie wpadał w panikę kiedy mała w jego
obecności zaczynała płakać. Nauczył się ją przewijać, ubierać, karmić i kąpać.
Starał się spędzać z nią każdą wolną chwilę co była adekwatne do tego, ze jego
własne mieszkanie stało się dla niego niczym hotel. Wracał do niego jedynie
wieczorami żeby się wykąpać i zażyć kilka godzin snu. Karina widziała jak się
starał, aby ona znowu mu zaufała. Ardo miał racje. Mógł czekać tygodniami,
miesiącami, a nawet latami tylko, że to na nic by się nie zdało. Ona nawet na
chwilę nie przestała kochać Bąkiewicza. Nie było dnia, żeby o nim nie myślała,
nie tęskniła za jego dotykiem, głosem, bliskością. Już dawno wybaczyła mu
zdradę, poniekąd odegrała się na nim spędzając noc z Kreekiem i wiedziała, że
to była pomyłka. To nigdy nie powinno się zdarzyć, a już na pewno nigdy się nie
powtórzy.
- Jest śliczna.
– z rozmyślań wyrwał ją roześmiany głos Bąkiewicza – W przyszłości wyrośnie na
piękną kobietę, taką samą jak mama.
Brunetka z
uśmiechem kiwnęła głową.
- Ale charakter to już na pewno
odziedziczyła po tobie. – podchodząc bliżej wzięła od niego pustą butelkę po
mleku – W nocy daję mi się mocno we znaki. I nie tylko mi bo i sąsiadom. Na
szczęście ci są wyrozumiali.
Michał
odwzajemnił gest, a następnie delikatnie położył dziewczynkę do jej łóżeczka.
- Na mnie już czas, jest późno. Wpadnę
jutro.
Nie chciała,
żeby tak po prostu wyszedł. Wiedziała, ze kiedy tylko brunet zamknie za sobą
drzwi do jej mieszkania tęsknota znów da o sobie boleśnie znać. Nie musiał
przecież nic robić czy mówić, wystarczyło jej po prostu że mogła na niego
spojrzeć, że w jego tęczówkach znów znajdowały się te dwa ogniki, które tak
uwielbiała. Wystarczyło, że po prostu był.
- Chcesz wracać do siebie w taką pogodę?
Wydawało jej się
to skutecznym argumentem. Z racji tego, że zima na dobre nie odpuściła na
dworze miała miejsce prawdziwa burza śnieżna. Miliony płatków śniegu spadały na
wszystko co znajdowało się na ziemi. Ponad to minusowa pogoda sprawiał, że
asfalt na drogach przypominał szklankę i łatwo było o wypadek.
- Nic mi się nie stanie. Przecież wcale
tak daleko nie mieszkam.
- Daj spokój. Wiesz, że w taką pogodę
jest najłatwiej o wypadek. Po za tym sam mówiłeś, że jest późno, będziesz się
tłuk po nocy, skoro tu jest tyle miejsca? Aneta już z nami nie mieszka, a mama
wyjechała na kilka dni do Włoch. Możesz spokojnie przenocować w jednej z
sypialni na wygodnym łóżku. Mam nawet twoją koszulkę. Zostawiłeś ją kiedyś u
mnie i jakoś nie było okazji, żebym mogła ci ją oddać.
Uśmiechnął się.
Chyba to wystarczająco go przekonało co do słuszności słów brunetki i bez słowa
sprzeciwu przyjął jej propozycję. Karina odwzajemniając śmiech podeszła do
szafy i z jednej z szuflad wyciągnęła jego T-shirt. Często kiedy była sama w
domu zakładała ją na chwilę napawając się zapachem jego ulubionych perfum,
które nadal dało się wyczuć.
- Dzięki. – biorąc od niej ubranie ich
dłonie się spotkały
Stali naprzeciw
siebie, a ich tęczówki z zaciekaniem się w siebie wpatrywały. Brunetka wiedziała, że jeszcze chwila, a rzuciłaby się
na niego. Dlatego też jako pierwsza postanowiła to zakończy. Wyswobadzając dłonie
z jego uścisku zmieszana spuściła wzrok po czym pod pretekstem umycia brudnej
butelki w pośpiechu opuściła swoją sypialnie...
... ciche
szuranie wybudziło ją ze snu. Pośpiesznie podnosząc się do pozycji siedzącej
zapaliła lampkę stojącą na szafce nocnej obok jej łóżka. Całe pomieszczenie
wypełniło blade światło żarówki. Jej wzrok instynktownie powędrował w jeden z
kątów pokoju w którym stało łóżeczko Amelki. Widząc pochylonego nad córeczką
Michała odetchnęła z ulgą.
- A ty co spać nie możesz? – wstając
podeszła w miejsce w którym stał Bąkiewicz
- Amelka się przebudziła i płakała. Od
razu się przebudziłem i do niej przyszedłem, aby opanować sytuacje. Jak widać
poradziłem sobie jakoś.
- No to brawa. Ale, ze ja nie słyszałam
jej płaczu? Chyba już naprawdę byłam zmęczona.
- Możliwe.
Oboje z
czułością wpatrywali się w maleństwo, które leżąc w łóżeczku, nakryte różową
kołderką, spało spokojnie.
- Wiesz, Karina. Nie wiem co bym zrobił
gdybym nie mógł tak jak teraz was widywać, nie uczestniczyć w życiu Amelki. Ty
i ona jesteście wszystkim tym co najlepsze mogło mnie spotkać w życiu.
Dziewczyna
spojrzała uważnie na Bąkiewicza. Czuła jak z każdym kolejnym jego zdaniem jakaś
bariera wewnątrz jej ustępuje.
- Wiem, że się powtarzam, ale gdybym
tylko mógł cofnąć czas nigdy bym nie powtórzył drugi raz tego samego błędu.
Ardo miał rację, byłem kompletnym dupkiem, że zraniłem taką fantastyczną
kobietę jak ty. Ale, Karina ja...
Nie pozwoliła mu
dokończyć. I tak przecież doskonale wiedziała co chciał jej teraz powiedzieć.
Ona czuła dokładnie to samo.
- Spróbujmy jeszcze raz.
Jej cichy szept
sprawił, że para czekoladowych tęczówek obdarzyła ją pełnym zdziwienia
spojrzeniem.
- Co powiedziałaś?
- Michał spróbujmy jeszcze raz. Dla nas,
dla Amelki. Kocham cię i już dawno powinnam była...
Tym razem to on
skutecznie zamknął jej usta pocałunkiem. Tak długo czekał na tą chwilę. Z
zachłannością wpił się swoimi wargami w jej malinowe usta. To było coś więcej
niż pocałunek. To była magiczna chwila, przepełniona szczęściem, namiętnością,
pożądaniem i ogromną tęsknotą. Oboje tak bardzo tego pragnęli. Jego dłoń
wtopiła się w jej gęste włosy. Świat przestał się liczyć. Najważniejsze w tym
momencie było to, że dwa serca znów zaczęły bić jednym rytmem, dwie dusze znów
się spotkały, a dwa ciała stały się jednością. I tak już miało zostać na
zawsze... dopóki śmierć ich nie rozłączy...
KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Aneta, sprawdziła czy Staś śpi. Jej synek był bardzo
spokojnym dzieckiem. Pogłaskała chłopczyka po główce i ucałowała go w czółko i
wyszła z jego pokoju. Spojrzała na zegarek. Wskazywała na dwudziestą trzecią.
Zbyszek od kilku godzin powinien być już w domu, a do tej pory go nie było.
Telefon nie odpowiadał. Brunetka zaczynała się coraz bardziej martwić o męża.
Nie wiedziała już który raz z kolei wybrała dziewięciocyfrowy numer siatkarza.
Telefon dalej miał wyłączony. Nie chciała martwić ani mamy ani Kariny
nieobecnością Zbyszka, ale wiedziała, że trening skończył się o czasie.
Chodziła nerwowo po mieszkaniu. Wyglądała przez okno wypatrując samochodu
Zbyszka, co chwila dzwoniła do niego. Nie zorientowała się nawet kiedy po jej
policzkach zaczęły płynąć łzy. Bała się, że mężczyzna miał jakiś wypadek, że
coś mu się stało. Przecież nigdy coś takiego się nie zdarzało.
- Bartman, do cholery gdzie jesteś? – dziewczyna zaczynała
tracić zmysły.
Jednak w chwili gdy wypowiedziała to zdanie, zamek w
drzwiach przekręcił się, a w drzwiach stanął jej mąż. Nie zważając na nic
rzuciła mu się na szyję. A ulga, którą odczuła spowodowała, że wybuchła
niekontrolowanym płaczem. Brunet, natychmiast ją do siebie przytulił.
- Gdzieś ty był? – spytała zanosząc się płaczem. –
Odchodziłam od zmysłów.
- Przepraszam, ale moja siostra chciała ze mną porozmawiać.
- Nie mogłeś zadzwonić gdzie jesteś?
- Rozładował mi się telefon. Przepraszam. Już uspokój się.
Jestem cały i zdrowy – powiedział oschle i odsunął się od dziewczyny.
- Tak, pewnie ja tu odchodzę od zmysłów, a ty nie raczysz
nawet zadzwonić. Obiad jest w piekarniku – powiedziała kobieta urażona
zachowaniem Bartmana i udała się do pokoju synka.
- Anetka, poczekaj – jego żona machnęła tylko na niego ręką
i zamknęła za sobą drzwi.
Oparła się o łóżeczko Stasia i wpatrywała się w jego śpiącą
twarz chłopca. Nie mogła zrozumieć, że Zbyszek tak zbagatelizował jej stres.
Przecież mógł nie wracać z różnych powodów. Przecież mogło się coś stać. Ona
nie wyobrażała sobie życia bez niego. Kochała go najmocniej na świecie, dlatego
tak się o niego martwiła. Przejęła po swojej babci wielką nadopiekuńczość i
zdolność do zbytniego zamartwiania się co Bartman często w żartach jej
wypominał, ale przecież w tej sytuacji każda kobieta zachowałaby się podobnie.
A on ją po prostu wyśmiał. Znowu otarła łzy z policzków i zaczęła sobie ścielić
łóżko w pokoju syna.
- Anetka, przestań – powiedział Zbyszek i zabrał z rąk żony
poduszkę.
Kobieta spojrzała na niego i wróciła do poprzedniej
czynności.
- Kochanie, proszę – mężczyzna złapał ją za ramiona i
zmusił, żeby spojrzała jego zielone
tęczówki. – Przepraszam. Wiem, że się martwiłaś. Dzisiejszy dzień nie należy do
najlepszych. Na treningu mi nic nie szło. Potem Kasia chciała porozmawiać.
Zasiedziałem się u niej. Telefon mi się wyładował. Nie marze o niczym tylko
przytulić się do ciebie i pójść spać. Nie gniewaj się na mnie.
- Nie rób tego nigdy więcej – powiedziała Aneta i
wtuliła się w niego.
- Obiecuję. Już, się nie denerwuj. Kocham cię.
Jestem szczęśliwa,tak, dobrze słyszycie :D Szczęśliwa, bo ...
... i tak kończy się to opowiadanie :) Z mojej strony mogę powiedzieć tylko jedno słowo : dziękuję ;d
Cudowne miesiące spędziłam na czytaniu tego bloga:) i cieszę się, ze zaczynacie następny projekt. Będą inni bohaterowie?? No zobaczymy jak nam przypadną do gustu.:) Fajnie, ze Michałowi zostało wybaczone:)
OdpowiedzUsuńNa początku już się bałam ze jeszcze mi przyszykujecie jakieś tragiczne zakończenie którego ja wręcz nie ciepię, wiem że nie wasze wszystko musi się kończyć dobrze, ale tutaj bym chyba tego nie przeżyła. Jestem podobna do Anety też czasami ma tak że wymyślam różne scenariusze że stało sie coś złego i niepotrzebnie się nakręcam, w sumie stąd moja nerwica i problemy ze zdrowiem, ale nie o tym, dobrze ze Zibi się tylko zasiedział u Kaski, i że ten mały konflikt po powrocie zażegnał w zarodku, ciesze się ze są rodzicami małego Stasia :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam ze Karina i Michał się zejdą, tak musiało być, mieli przed sobą długą drogę z wybojami ale przeszli jai teraz niech już będzie tylko lepiej
dziękuje Wam za to opowiadanie ,jak każde spod waszych rąk przyprawia mnie o szybsze bicie serca i chęć szybkiego zajrzenia zaraz po zobaczeniu powiadomienia na gg, zaraz mykam na wasz nory projekt ciekawa co tam znwó wymyśliłyście. Jak dla mnie to dziewczyny Wy mi się nigdy nie znudzicie :))
Super zakończenie :) Cieszę się że Michał i Karina się postanowili spróbować jeszcze raz :) dobrze że u Anety i Zbyszka tez wszystko super:) a teraz zabieram się za wasze nowe dzieło :P pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę nie byłam pewna, czy na pewno zostawicie u Anity i Zbyszka wszystko w porządku ;p
OdpowiedzUsuńJednak strach był niepotrzebny i Bartman cały i zdrowy :D i bardzo dobrze ;)
A Bąku dopiął swego ;p nawet jakby słońce świeciło, to i tak by chciała żeby został ;p ta nasza Karina ;p hahah bo rodzina musi być pełna :)
Oj dziewczęta, to już koniec? Nie chce mi się wierzyć, bo tak jakoś szybko zleciało. Naprawdę ;) Och, przyznaje bez bicia, najpierw odwiedziłam niespodziankę ;p
A poza tym, jesteście najlepszym duetem pisarskim ;)
Pozdrawiam
Idealnie :). Losy bohaterów skończone w wyborny sposób :))) uwielbiam to opowiadanie, a raczej uwielbiłam bo to już koniec:(( ale napawam się optymizmem, że tworzycie dalej i wspólnie :)))). Uufff jak Aneta zaczęła tak panikować, to serio obawiałam się o Zbyszka, myślałam, że coś mu się stanie, jakiś wypadek...na szczęście tylko zasiedział się u siostry i padła mu komórka. Dobrze, że się nie pokłócili :)) mają takie cudowne dziecko Stasia :))). Hura!!!!! Karina i Michał znowu razem :D:D zasłużyli :D a raczej Michał zasłużył na drugą szansę, swoją postawą :D słodki jak się tak zajmował córeczką :D świetny z niego tatuś :DD i wszyscy są szczęśliwi w końcu :DD cudownie! dziękuje dziewczynki :)
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie wierzę, że to koniec. A może nie chcę? Ważne jest to, że skończyło się szczęśliwie. Teraz trzeba skupić sie na Waszych nowych blogach. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam 'nieodparty-urok' i zapewne historia ta będzie ze mną szła w jakimś stopniu przez życie. Za kilka lat usiądę w fotelu z laptopem na kolanach przeczytam ją jeszcze raz ;)
Pozdrawiam i całuję Was kochane ;**
Na początku kiedy Aneta się tak denerwowało a Zbyszek wydawał się trzymać dystans bałam się, że między nimi może być coś nie tak. Na szczęście moje przypuszczenia okazały się błędne, a ta dwójka ma się naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńWidać Misiek w końcu dopiął swego i szczerze liczyłam na właśnie takie zakończenie, bo ta dwójka od początku była dla siebie stworzona i musieli być razem mimo trudności, które ich spotkały.
Pozdrawiam.
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale jakoś nie było mi zupełnie po drodze ze sprawami blogowymi i nie wiem czy teraz też tak będzie, ale postanowiłam tu się pojawić ze swoim komentarzem, bo to przecież pożegnanie, których tak nie lubię;(
OdpowiedzUsuńBałam się, że między Zbyszkiem a Anetą coś się zepsuło, ale na szczęście to tylko fałszywy alarm. Stasiu jest z nimi, oni są szczęśliwi i tak ma być ;D
Karina i Michał to są razem i tak też miało być od samego początku tego opowiadania ;) Opowiadanie samo w sobie było kapitalne, jak każde spod waszej klawiatury;)
Pozdrawiam ;***
Wchodzę, czytam, patrzę... Koniec? Nie :(
OdpowiedzUsuńTrochę się wystraszyłam początku. Jakiś taki niepokój poczułam, wydawało mi się, że Zibi coś odwali. Ale na szczęście wszystko gra. Co do drugiej pary to oczywiście nie przyjęłabym innego zakończenia, niż takie. Wybaczenie Bąkiewiczowi zajęło Karinie trochę czasu, ale wcale mnie to nie dziwi. Natomiast maleństwo swoją misję tez spełniło- rodzice są razem znowu :)
Dziewczęta, dziękują za ten czas tu i do następnego!
szkoda że to już ostatni odcinek....
OdpowiedzUsuńale z drugiej strony bardzo się cieszę że wszystko tak dobrze się zakończyło....
pozdrawiam;**
Kamień spadł mi z serca,kiedy przeczytałam ostatnie zdanie i mogłam być już pewna,ze wszystko skończy się szczęśliwie :) I mimo tego,ze jestem pełna podziwu dla Kariny ze wybaczyła Michałowi to strasznie na to czekałam! Muszą zacząć wszystko jeszcze raz dla Amelki,ale i dla siebie,bo widziałyśmy wszystkie jak bardzo do siebie tęsknili. No i Aneta ze Zbyszkiem zostali rodzicami Stasia :) Co z tego,ze między nimi są jakieś nieporozumienia skoro tak szybko odchodzą w niepamięć,bo przecież moc miłości jest silniejsza :) Dziękuję wam za to opowiadanie,zresztą nawet brakuje słów by podziękować za wszystko co tworzycie. Podziwiam wasze zaangażowanie,pomysły i styl jakim piszecie. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńAch wspaniały odcinek ;*! Szkoda, że to już koniec tej historii ;/. Ech... i cóż ja mam powiedzieć ;]? To, że piszecie wspaniale, już wiecie. Wiecie również, że każde wasze wspólne opowiadanie staje się hitem ; >. To opowiadanie podobało mi się tak jak pozostałe. Zbyszek nieźle wystraszył Anetę. NIe dziwię, się, że poczuła się urażona. Nie powinien się nabijać z jej wrażliwości. Dobrze, że sobie wszystko wyjaśnili ; ). Cieszę się, że Karina postanowiła dać Michałowi drugą szansę. Zasłużył na to. Oby byli wreszcie szczęśliwą rodziną ;*. Powiedziałam już chyba wszystko, co chciałam powiedzieć ;D. A przynajmniej tak mi się wydaje xD. Dziękuję wam za kolejną znakomitą historię =].
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Marlena ;*
Śliczne zakończenie... dobrze, że Karina postanowiła dać Michałowi drugą szansę. Kochają się i mają dziecko a to najważniejsze. [uczuciowy-aromat] Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńHej. Założyłam chomika, na którym chciałabym zebrać blogowe opowiadania. Czy wyrażasz zgodę, abym zamieściła tam Twoje? Jeśli tak, napisz proszę e-maila --> blogowatworczosc@o2.pl w temacie podając adres swojego bloga. To dla mnie bardzo ważne. :)
OdpowiedzUsuń