czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 5 – „O to nasza gra: byle tylko nie czuć nic, uśpić serce zabić wstyd. Tego uczą nas. Zmęczeni kłamstwami gubimy rytm. Biegniemy ostatkiem sił. Już tylko cud miłości uratuje nas”



Karina, siedziała w swoim bierze i przeglądała jakieś papiery. Miała czasami kompletnie dość firmy,  ale musiała zrobić wszystko, żeby przedsiębiorstwo wyszło z dołka w jakim się znajdowało. Jej ojciec pod koniec swojego pobytu w Polsce kompletnie przestał się interesować firmą, a ona sama zaczęła podupadać. Brunetka robiła wszystko, żeby do społeczeństwa nie przedostała się informacja o złej kondycji firmy, ponieważ mogłoby to ją jeszcze bardziej pogrążyć. Karina, musiała z satysfakcją zauważyć, że jej wysiłki nie szły na marne. Z każdym dniem finanse były coraz lepsze. Upijała właśnie łyk już dość zimnej kawy, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziała i nie podniosła nawet głowy znad papierów będąc święcie przekonaną, że to jej sekretarka.
- Czy pani Karina Rakowska? – usłyszała męski głos, który spowodował, że dopiero wtedy spojrzała w stronę drzwi.
W progu stał posłaniec z dużym bukietem różowo – białych tulipanów. Kobieta wstała z krzesełka i podeszła do mężczyzny. Ujęła w ręce kwiaty i wtuliła w nie twarz. Były przyjemne w dotyku, a dodatkowo ich delikatny zapach drażnił leciutko nozdrza kobiety. Nie wiedziała od kogo one są, ale musiała przyznać, że ktokolwiek je wybierał miał wspaniały gust. To były jej ulubione kwiaty.
-Dla mnie? – spytała i uśmiechnęła się delikatnie do posłańca.
- Tak – odpowiedział. – Proszę tylko podpisać tutaj – podał jej karteczkę i długopis.
Gdy mężczyzna wyszedł Karina od razu wstawiła kwiaty do wazony, który miała w biurze. Zaczęła się zastanawiać od kogo mogą one być. Delikatnie odchylała gałązki kwiatów, aby znaleźć jakiś krótki liścik, po którym poznałaby adresata. W końcu znalazła go.
„Jeszcze raz przepraszam, za zalanie papierów, tym razem nie osobiście, bo nie chciałem dostać kwiatami po głowie. Proponuję małą przerwę w pracy. Kawiarnia naprzeciwko. Zaraz. Michał”
Karina, uśmiechnęła się lekko. W sumie to już dawno przestała się gniewać na mężczyznę za zalane dokumenty. Zdarzyło się i trudno. Jej udało się wszystko załatwić tak jak chciała, więc wielkiej straty nie było. Zastanawiała się czy zgodzić się na kawę z Michałem. Spojrzała na zegarek. Po raz pierwszy od długiego już czasu nie miała nic zaplanowane na popołudniowy lunch. Zgarnęła do torebki najpotrzebniejsze rzeczy z biurka i zakładając płaszcz w drodze wyszła z biurka. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech, który dodawał jej urody. Wyszła na zewnątrz gdzie poczuła mroźne zimowe powietrze, które szczypało jej policzki. Niezrażona niską temperaturą i silnymi opadami śniegu jak najszybciej tylko mogła znalazła się we wskazanej przez Michała kawiarni. Rozejrzała się dookoła i w końcu odnalazła roztrzepanego bruneta, który wyglądał przez okno.
- Taka pogoda, że szkoda psa z domu wyganiać – powiedziała Karina, gdy podeszła do stolika.
- Wystraszyłaś mnie – powiedział i uśmiechnął się lekko, a następnie wskazał jej ręką krzesełko po drugiej stronie.
- Nie chciałam – odpowiedziała.
- Czyli rozumiem nie miałaś nic w planach, że przyszłaś tutaj? – spytał z lekkim uśmiechem i podał jej menu.
- Nie miałam, ale stwierdziłam, że możemy zacząć naszą znajomość od początku, bez tych kilku nie miłych sytuacji – zaproponowała i złożyła kelnerce zamówienie, a Michał poszedł jej przykładem.
- No, nie wiem czy mogę na to pójść. Skąd mogę mieć pewność, że znowu nie wpadniesz w jakąś wściekłość i znowu nie zmieszasz mnie z błotem i nie potraktujesz okropnie kwiatów ode mnie? – spytał ze śmiechem.
- Słowo harcerza! – powiedziała Karina.
Na rozmowie, popijaniu kawy i jedzeniu jabłecznika mijał im czas. Michał, z każdą chwilą zaczynał rozumieć czemu Karina wydawała mu się zbyt poważna jak na swój wiek. Poznając lepiej ją i w jakimś stopniu jej życie, lepiej rozumiał jej postępowanie. Nie  codziennie spotyka się przecież kobietę, która z dnia na dzień staje się panią prezes i musi porzucić całe swoje dawne życie. On, sam zawsze robił to na co miał ochotę. Wszędzie go było pełno. Nie zależnie w jakim zespole grał i tak zawsze był dobrym duchem drużyny i to dzięki niemu z szatni wychodził każdy z uśmiechem na ustach. Wszystko pomału zaczynało mu się układać. Jednak brakowało mu kobiety, z którą mógłby spędzić życie. W sumie to jako jedyny z braci nie ustatkował się jeszcze i żadne znaki na niebie czy ziemi nie wskazywały na to, żeby w najbliższej przyszłości miał zmienić stan cywilny. Jednak, on nigdy nie tracił nadziei. Po prostu nie szukał na siłę partnerki swojego życia. Wierzył, że miłość prędzej czy później sama go znajdzie.
TYMCZASEM
-Wytłumacz mi czemu ja dziś przyszłam na nogach? – spytała Aneta wychodząc z uczelni Tamarę.
- Bo przyjechałyśmy moim autem? – odpowiedziała pytaniem na pytanie przyjaciółka.
- Tak, teraz już rozumiem – powiedziała Aneta i pożegnała się z przyjaciółką.
Brunetka, owinęła się mocniej szalikiem i zaczęła iść w stronę domu. Kątem oka zauważyła Zbyszka stojącego nie daleko miejsca w którym zazwyczaj stawiała auto. Postanowiła udawać, że go nie widzi. Chciała sprawdzić jego reakcję. Nie musiała na nią długo czekać. Po chwili stanął przed nią wysoki mężczyzna o intensywnie zielonych tęczówkach. Dziewczyna, uśmiechnęła się delikatnie.
- Czyżbyś udawała, że mnie nie widzisz? – spytał Zbyszek z lekkim uśmiechem.
- Ja? Gdzieżby znowu – odpowiedziała Aneta.
- Dobra, kłamać to ty nie umiesz. Ale nie ważne. Zabieram cię do kina – powiedział Bartman.
- No, nie wiem czy tak mogę – Aneta zaczynała się z nim droczyć.
- Ale ja się nie pytam czy możesz. Ja cię po prostu zabieram – powiedział i złapał ją za rękę, a następnie skierował się do jednego z największych kin w Warszawie.
Brunetce, zrobiło się gorąco. Silna ręka mężczyzny trzymała jej drobną dłoń w silnym uścisku. Przez ciało kobiety przechodziły dreszcze. Nie wiedziała czemu tak dobrze czuła się w towarzystwie siatkarza. Znała go kilka dni, ale po każdym ich spotkaniu chodziła uśmiechnięta. Zbyszek, wprowadził w jej życie promień słońca, którego tak brakowało. Co prawda z jednej strony Aneta bardzo obawiała się tego, że brunet może ją skrzywdzić. Nie chciała mieć znowu złamanego serca, ale z drugiej strony coś go do niej pchało. Nie wyrwała przecież ręki. Podobało jej się to. Jednak cały czas krążyło nad nią widmo rozwodu rodziców. Nie chciała tego przechodzić jeszcze raz na własnej skórze. Bała się. Po prostu bała się tego, że mogłaby kogoś pokochać. Było jej dobrze bez miłości i bez mężczyzny u boku, a tu nagle nie wiadomo skąd na jej drodze pojawia się Zbyszek. On, młody, przystojny, który mógłby mieć każdą kobietę na świecie zawraca sobie głowę nudną i szarą studentką prawa.
- To na jaki film idziemy? – spytała Aneta.
- Na horror – odpowiedział i przyjrzał się jej uważnie.
- No, nie wiem czy to jest dobry pomysł – powiedziała.
- Nie bój się. Będę obok i usłużę swoim ramieniem jakbyś się wystraszyła…
… Po dwóch godzinach, które spędzili w sali kinowej Aneta wyszła bardziej roześmiana niż wystraszona. Tak, naprawdę Zbyszek oszukał ją i poszli na dobra komedię sensacyjną. Mimo to nie wiedziała nawet, w którym momencie brunet objął ją ramieniem, a ona ze spokojem napawała się wonią jego perfum, które na każda kobietę działały w ten sam sposób.
- Dziękuję, za zabranie mnie do kina i w ogóle za wszystko – powiedziała Aneta, gdy znaleźli się pod jej blokiem.
- Nie ma za co – powiedział Bartman.
Nachylił się delikatnie nad kobietą i musnął swoimi wargami jej malinowe usta. Dziewczyna stała jak sparaliżowana i nie wiedziała co ma zrobić. Pozwoliła, aby gorące wargi bruneta jeszcze namiętniej zaczęły ją całować. Czuła ciepło rozchodzące się po całym ciele i to przyjemne uczucie, którego nie umiała jeszcze nazwać. Chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie. Silne ramiona bruneta oplatały drobne ciało kobiety, zapewniając jej bezpieczeństwo, o którym ona marzyła. Aneta, nie wiedziała nawet w którym momencie zaczęła odwzajemniać pocałunek Zbyszka. 

8 komentarzy:

  1. gdyby nie to ze wiem co stoi za takim zachowaniem Zbyszka to by mi się to nawet podobało, a tak on ją omota a potem będzie chciał ją zostawić :((( a tak to Bartman na Anecie stosuje to wszystkie swoje sztuczki i jak widać wychodzi mi to aż za dobrze :P widzę że Michał z Kariną zaczynają od nowa, stara się chłopak i wszystko idzie w dobrym kierunku, wydaje mi sie że Karina przy nim może odnaleźć taką odskocznię do wszystkich problemów jakie zaprzątają jej głowę

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh Zbyszek na prawdę wciela swój plan w zycie jednakże mam w dalszym ciągu nadzieje, ze z niego zrezygnuje... a co do Michała i Kariny to powoli zaczynają sie poznawać i coś mi mówi, że obydwoje będą razem szczęsliwi:):)
    [smak--zycia]
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ja czułam że te kwiatuszki to od Michasia :D wiadomo, on ma ten gust ^^ liścik najlepszy, kawiarnia naprzeciwko zaraz hahahaha chociaż raz zdecydowany i stanowczy ;p że Karina się zgodziła, to się szczerze zdziwiłam, ale pozytywnie :) w końcu jej tez należy się chwila odpoczynku i relaksu w miłym towarzystwie ^^
    Aj ta Aneta, jak jej ze Zbyszkiem dobrze ;) niby nawzajem się przekomarzają, ale ze strony siatkarza jest to perfidnie przemyślane i bynajmniej nie ma dobrych zamiarów. ja to mam nadzieję, że sam przy tej intrydze wpadnie po uszy i się pogubi czy udaje czy już nie ;p wiem, miła jestem :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. o ten skubany... już ją omotał. to szybki jest. kurcze, tak siedzę, czytam i myślę sobie... on ją objął, wziął za rękę, to tamto. i w sumie to było dla niego nic takiego. a dla niej? dla niej coś łał. targały nią te wszystkie emocje i w ogóle. i ten pocałunek. jakbym ja była w tej sytuacji i by mnie nie przytrzymał, to ja bym chyba fiknęła, bez kitu.
    co do Michała i Kariny widzę, że robi się spokojnie i przyjemnie, miło. i dobrze ;D
    czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością!

    [dont-be-afraid-of-tomorrow]

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha sobie Misiu to wykombinował :) ojjjj, że tak powiem romantycznie :) jak chcę to potrafi i tak udało mu się umówić z Kariną :) zrobiło się miło i przyjemnie :))). Zbyszek ty intrygancie jeden! a Kysz;p , taki uwodziciel z niego zobaczymy jak sam wpadnie we własną pułapkę;p haha czekam aż się zadurzy w Anecie i już mu tak do śmiechu nie będzie. Świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec byłby idealny,gdyby tylko nie prawdziwe zamiary Zbyszka. Ciekawa jestem jak długo jeszcze będzie zwodził Anetę. Nawet nie chcę myśleć o tym jak ona się poczuje,kiedy ten kretyn pewnie bez słowa ją rzuci. Niezła sobie wybrał zemstę,na dodatek na nieodpowiedniej osobie..
    No,a Michał widać zauroczył się w Karinie :) Myślałam,ze ona nie da się namówić na wyjście z pracy,a wystarczył jeden liścik i tulipany i wszystko załatwione :) To cwaniaczek :D Czekam na rozwinięcie sytuacji,pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Michał, co romantyczny gest ;) a co do Zbyszka...gdyby tyko to kino i pocałunek był taki szczery i prawdziwy...eh ;/ Pozdrawiam, M. [neonow-szept]

    OdpowiedzUsuń
  8. ale z Michała to romantyk....
    taki facet to skarb
    no i widać że Tamara się do niego przekonuje...
    a co do Anety i Zbyszka....
    kurcze ja czuję że oni się w sobie zakochają, później Aneta dowie się o zemście i już nie będzie tak kolorowo...

    czekam na enxta
    pozdrawiam;***
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń