czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 16 – „Kiedy odchodzisz liczę ile kroków już stawiłeś. Czy widzisz jak mocno Cię potrzebuję?”


Aneta z lekkim uśmiechem przypatrywała się Michałowi, który za wszelką cenę próbował wyperswadować Karinie wyjście na imprezę organizowaną przez Ardo. Ona również miała zaproszenie, ale wymigując się chęcią nadrobienia zaległości na studiach udało jej się przekonać innych, że zostanie w domu. Potrzebowała teraz chwili tylko dla siebie więc wyjście pozostałych domowników było dla niej w tym momencie naprawdę na rękę. Odkąd kilka dni temu przypadkiem wpadła na Zbyszka cały czas w głowie huczały jej jego słowa: ‘ To nie ty miałaś cierpieć’. W takim razie kto? I o czym w tym wszystkim chodziło? Aneta miała już całkowity mętlik w myślach i nie wiedziała jak ma interpretować zachowanie Bartmana. Na początku sprawiał wrażenie na zabój w niej zakochanego, potem powiedział, że to wszystko było fikcją, a teraz za wszelką cenę próbował w jakikolwiek sposób z nią porozmawiać. Tylko po co?
 - Bąkiewicz ty weź się uspokój! – z rozmyślań wyrwał brunetkę roześmiany głos jej siostry - Obiecałam Ardo, że oboje przyjdziemy, więc ani mi się waż z tego wymigiwać, rozumiesz?
- Ale przecież możemy ten wieczór spędzić we trójkę, prawda Aneta? Powiedz, że chcesz? Ja pomogę ci w nauce? Ja prawo to mam w małym paluszku, wiesz? A Karina przygotuje nam przepyszną kolację. – siatkarz uśmiechnął się uroczo w stronę młodszej z sióstr – Zgadasz się? Mogę dzwonić do Kreeka i powiedzieć mu, ze nie przyjedziemy? 
- Nie ma mowy kochanie. – Karina lekko pokręciła głową – Już wychodzimy. Aneta na pewno nie chcesz iść z nami? Rozerwiesz się troszkę. I nie bój się, pytałam się Ardo, Zbyszka tam nie będzie. 
- Nie ja sobie tu spokojnie poradzę.
- Na pewno ?
 - Tak na pewno siostrzyczko.
- Ale pamiętaj, że jak coś… - starsza Rakowska już chciała coś powiedzieć, ale siostra wcięła jej się w zdanie 
- Tak, wiem mam dzwonić. Nie bój się o mnie. Już miałam nauczkę i nigdy więcej nie zrobię tego samego. Możesz się spokojnie od stresować. I widzimy się rano. 
Karina uśmiechnęła się delikatnie w kierunku Anety. Kiedy tylko wraz z Michałem wyszli z mieszkania młodsza brunetka odetchnęła z ulgą. Właśnie tego jej było trzeba. Ciszy i spokoju, żeby mogła na spokojne przemyśleć sobie wszystkie sprawy związane z Bartmanem. Biorąc z kuchni wcześniej przygotowany kubek z kakao dziewczyna usiadła wygodnie w fotelu. Nadal nie mogła o nim zapomnieć. Chociaż starała się na siłę wyrzucić z serca postać Zbyszka, nie była w stanie tego zrobić. Mimo tych wszystkich gorzkich słów ona wciąż go kochała i nie mogła na to zupełnie nic poradzić. To właśnie z nim w końcu przeżyła najpiękniejsze chwile w swoim dotychczasowym życiu. To on pokazał jej miłość pod najczystszą jej postacią i to niezmiennie w  jego zielonych tęczówkach mieścił się cały jej świat. Gdyby tylko to wszystko było tak proste jak mogłoby się wydawać to rzeczywistość była całkiem inna. Zbyszek w końcu powiedział jej prawdziwe podłoże zainteresowania się jej sylwetką. Nie chodziło mu o miłość lecz po prostu chciał się zemścić. Swoimi gierkami wciągnął ją w grę w której już od początku była na straconej pozycji i zamiast strać się ją ratować on celowo spychał ją w przepaść, a teraz Aneta oddałaby chyba wszystko aby chociaż na chwilę wymazać z pamięci ukochaną sylwetkę Siatkarza. Próbowała go znienawidzić, oskarżyć oto w jakim stanie się obecnie znajdowała, ale nawet na chwilę nie mogła przestać go kochać. Brunetka nawet sama dokładnie nie wiedziała w jaki sposób w jej dłoniach znalazła się komórka. To był impuls. Zastrzegając swój numer nie zastanawiała się zbyt długo co robi tylko wystukała na klawiaturze telefonu dobrze znany dziewięciocyfrowy numer poczym zdecydowanie nacisnęła zieloną słuchawkę. Musiała usłyszeć jego głos, który zawsze sprawiał, że wszystkie problemy znikały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A jeżeli to wszystko było przypadkiem? Jeżeli tak naprawdę Zbyszek nie miał o niej takiego zdania jakie przedstawił jej na ostatniej imprezie, a to wszystko było tylko pomyłką, niefortunnych splotem kilku zdarzeń, które miały taki, a nie inny finał. 
- Tak? – zaspany głos Bartmana w słuchawce sprawił, ze serce Anety mimowolnie zabiło dwa razy szybciej.
Początkowo miała zamiar porozmawiać z nim, zaproponować wspólne spotkanie na neutralnym gruncie, żeby wszystko na spokojnie sobie wytłumaczyli, nie mniej jednak słysząc jego słowa sparaliżował ją nagły strach. Nie była w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa.
- Halloooo? Halloo?! Słucham, kto dzwoni?
Brunetka nie mogła zapanować nad łzami, które niekontrolowane zaczęły spływać po jej bladych policzkach.
- Aneta to Ty?! Ja wiem, że to ty. Anetka proszę Cię spotkajmy się, porozmawiajmy. Daj mi szansę sobie wszystko wytłumaczyć, ja naprawdę… 
Nie dała rady tego dłużej słuchać. Drżącymi rękoma nacisnęła czerwoną słuchawkę na blat stolika. Stchórzyła. Najzwyczajniej w świecie postanowiła po prostu pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Przeraźliwy krzyk rozumu o tym, aby jak najszybciej zakończyć wszystko to co wiązało się z osobą Bartmanem, zagłuszył cichy szept jej serca, aby dać jemu szansę.  Tymczasem w pokoju dało się słyszeć głośny dzwonek jej telefonu. Wiedziała, że to on, jednak dla własnego dobra postanowiła to zignorować, a serce mimo to krwawiło…

TYMCZASEM 
Michał mocno obejmował wątłe ciało Kariny swoim silnym ramieniem. Wcale nie chciał tu przychodzić. Pomimo rozmowy z Kreekiem jego zachowanie względem brunetki wcale się nie zmieniło, a wręcz przeciwnie przybrało na sile. To już nawet nie były niewinne zaloty, lecz jawny flirt. W pewnym momencie nawet Bąkiewicz nie wytrzymał i powiedział swojej dziewczynie co o tym wszystkim myśli. Jednak ona uznając za urocze, ze jest taki o nią zazdrosny zaznaczyła, że nie czuje i nigdy nie poczuje do Ardo coś więcej niż tylko przyjaźń. 
- Może jednak pójdziemy do jakiegoś klubu? – będąc już pod drzwiami do mieszkania środkowego Warszawskiej Politechniki Michał próbował jeszcze raz przekonać Karinę, że ta impreza wcale nie jest takim dobrym wyjściem – Znając życie on znowu będzie się do ciebie mizdrzył. 
- Oj kochanie – dziewczyna uśmiechając się szeroko musnęła swoimi wargami jego usta – Wiesz przecież, że nie masz żadnych powodów, żeby się obawiać. Ufasz mi? 
- Tobie tak, ale jemu nie ufam. 
- Jest twoim przyjacielem, jeżeli posunie się o jeden krok za daleko to sama przywrócę go do porządku. Dobrze?
Siatkarz lekko kiwnął głową na znak zgody poczym nacisnął przycisk dzwonka. Długo nie musieli czekać, w kilka sekund później w progu mieszkania pojawił się roześmiany gospodarz. 
- Cześć. Karinka jak ty ślicznie wyglądasz. – witając się z gośćmi Ardo nie pożałował brunetce komplementu – Wchodźcie do środka. Czym chata bogata.
Kiedy całą trójką znaleźli się w salonie w głośnikach szybka i skoczna muzyka zamieniła się w wolniejszy kawałek.
- Zatańczymy?– Kreek wyciągnął w stronę dziewczyny swoją dłoń.  Zmieszana pani prezes niepewnie spojrzała na Michała. 
- Wiesz w sumie dopiero przyszliśmy, może napijemy się czegoś i wtedy obiecuje ci, że… 
- Oj daj spokój Karina. – blondyn uśmiechnął się szeroko w jej kierunku – To tylko jeden taniec, Michał chyba wytrzyma te trzy minuty bez ciebie prawda, Bąku? 
- A jeśli… - Bąkiewicz już chciał coś powiedzieć, ale w tym samym momencie podszedł do nich Damian Wojtaszek 
- Czeeść wam. Dobrze, że już jesteście. – na twarzy młodego libero pojawił się szczery uśmiech – Michał możemy chwilkę porozmawiać? Mam do ciebie jedną sprawę, dosłownie trzy minutki i wracasz do swojej lady z powrotem, co? 
- Taaa. Jasne.
Podążając za młodszym przyjacielem Bąkiewicz co chwila odwracał się do tyłu, aby sprawdzić co takiego robi pozostawiona przez niego dwójka. Widząc jak lewa dłoń dziewczyny zostaje zamknięta w prawej dłoni Kreeka, a jego lewa ręka ląduje na jej biodrach jego pięści mimowolnie się zacisnęły. Ich ciała były blisko, zdecydowanie za blisko…   
… miało zająć to Damianowi tylko chwilkę, a jak się rozgadał Michał nie mógł go w żaden sposób uciszyć. Gdy już z powrotem znalazł się w salonie wzrokiem zaczął poszukiwać swojej dziewczyny. Widząc jak ze szklanką w ręku siedzi na kanapie a tuż obok niej znajduję się Kreek i pochylając się nad nią z uśmiechem szepce jej coś do ucha, był po prostu wściekły. Nie przejmując się zbytnio resztą imprezowiczów udał się do dwójki, która najbardziej go interesowała.
- Co robicie? – wymuszając na sobie uśmiech bez ceregieli wpakował się pomiędzy nich – Wiesz Ardo ten swój tyłek posuń trochę w bok bo nie mam miejsca. 
- Może trzeba schudnąć, co? – siatkarz zaśmiał się głośno 
- Nie, nie. Wszystko jest w takich proporcjach w jakich mi odpowiada. – brunetka odwzajemniając gest mocno wtuliła się w Bąkiewicza – A odpowiadając na twoje pytanie Skarbie, to Ardo mówił mi o swojej przeszłości. Ty wiedziałeś, że on za młodu interesował się gimnastyką artystyczną? Nawet salta robił do tyłu. 
- Salta w tył? – brunet lekko wzruszył ramionami – Też mi coś trudnego. 
- Umiesz zrobić? – Kreek uważnie spojrzał na przyjaciela.
Oczywiście, że nie umiał. Nawet salta w przód nie umiał, wykonać więc co już mówić o salcie w tył, nie mniej jednak nie chciał dać Ardo przyczyny do triumfu. Nawet jeśli skłamie to przecież nie będzie to miało żadnego istotnego wpływu na zaistniałą sytuację. 
- Pytanie. Kochany salto w tył to ja robię z zamkniętymi oczami.
- Taaak? Nigdy się nie chwaliłeś. Mam pomysł pokaż nam. 
- Co? -         No pokaż nam to. – Kreek wstając z miejsca podszedł do wieży i ściszył muzykę – Ej ludzie uwaga! Bąku pokaże nam wszystkim jak się robi salto w tył z zamkniętymi oczami.
A mama uczyła Michała, że kłamstwo ma zawsze krótkie nogi. Brunet spojrzał na Karinę, która siedząc obok niego delikatnie kręciła głową. Mógł się zawsze wycofać, ale nie chciał dać satysfakcji blondynowi. Podjął decyzję, zaryzykuję. Tyle razy widział to na filmach. Po prostu wejdzie na stół, stanie na jego krańcu, weźmie głęboki oddech, pomodli się i skoczy. Przecież się nie zabije. 
- No to co Michaś tchórzysz? 
- Nigdy. – wstając z miejsca Bąkiewicz dziarskim krokiem podszedł do stołu Postawił jedną stopę, drugą. Wszystko miało być takie proste. Niestety brunet nie przewidział jednego. Stół był mały i niezbyt stabilny, nie wytrzymał jego masy ciała. Przekręcając się sprawił, że zarówno Michał jak i wszystkie szklanki z napojami czy jedzeniem z hukiem wylądowali na podłodze…  … w ostatniej chwili Bąkiewicz wystawił swoją dłoń amortyzując tym samym mocne trzaśnięcie drzwiami przez Karinę. Z uśmiechem lekko pokręcił głową poczym wszedł za brunetką do jej mieszkania. Na jego skroni widniał niewielki opatrunek, pod którym skrywały się dwa trzy szwy. Na szczęście oprócz tego nic poważniejszego się nie stało i po dwóch godzinach spędzonych na pogotowiu siatkarz mógł wrócić do siebie. 
- Karinka…
- Bąkiewicz milcz jak do mnie mówisz, ja ci dobrze radzę. – rozłoszczona dziewczyna uśmiechnęła się cynicznie pod nosem – I do twojej wiadomości, jak będziesz następnym razem chciał zrobić z siebie kretyna przy wszystkich to mnie w to nie mieszaj, bo drugi raz z tobą po szpitalach jeździć nie będę. 
- Oj kochanie, przecież wiesz, że to było niechcący, tak? Skąd mogłem wiedzieć, ze ten stół jest taki niestabilny. 
- To po co w ogóle na niego właziłeś?! I chciałabym cię również poinformować, ze masz wybór. Albo nocujesz na kanapie, albo wracasz na dzisiejszą noc do siebie. Głośna rozmowa sprawiła, ze z pokoju obok wyłoniła się sylwetka Anety. 
- Co się tu dzieje? Czemu tak wrzeszczysz Karina? – zaspana przetarła swoimi dłońmi oczy – Matko! Michał co ci się stało? No pochwal się szpanerze. – starsza z sióstr kręcąc głową udała się do swojej sypialni mocno zatrzaskując za sobą drzwi.
- A więc o co w tym wszystkim chodzi? 
- Wszystko wytłumaczę ci jutro, na razie muszę jakoś udobruchać twoją siostrę. – brunet zdecydowanie nacisnął na klamkę, jednak drzwi okazały się być zamknięte – Karinka skarbie nie wygłupiaj się. Wpuść mnie, porozmawiajmy, przeproszę cię… 
- Jak zmądrzejesz Bąkiewicz! – słysząc stanowczość w jej głosie Michał westchnął głośno 
- Wygodną macie kanapę w salonie? – uśmiechnął się delikatnie w stronę Anety. 
- Wygodniejsze jest już chyba łoże fakira, więc coś mi się zdaję, że będziesz mógł sobie wszystko w nocy przemyśleć. 
- No to masz babo kwasek. - Siatkarz z dezaprobatą pokręcił głową…  

7 komentarzy:

  1. z racji tego ze Michał jest mi obojętny w realu do jego wątków w opowiadaniach podchodzę przeważnie na luzie i bez emocji, ale w tym rozdziale to tak się uśmiałam ze prawie by mnie z podłogi zbierali, normalnie Michał zachowywał się jaj jakiś nastolatek który chce się popisać ze jest lepszy od swojego kontrkandydata ze tak powiem, salto w tył i wspinający się na stół Bąkiewicz, chyba mi się to dziś przyśni :))) a Zibi i Aneta kurcze czemu Zbyszek nie działa tylko czeka na jej ruch bo się przeliczy i może się nie doczekać wcale, choć Aneta zrobiła jakiś krok zadzwoniła do niego, ale zadzwoniła tylko p oto by posłuchać jego głosu nic więcej, a to zdecydowanie za mało, czekam na dalsze rozwinięcie obu wątków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba ,mam nadzieje że aneta wybaczy zbyszkowi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anetka ja cię proszę, daj szansę Zibiemu. Pozwól mu wytłumaczyć a na pewno nie będziesz żałować. Widać jak dziewczyna się męczy i jak ciężko jest jej poradzić sobie bez obecności Bartmana w swoim życiu. Zbyszek niech się nie poddaje, nich zrobi coś co sprawi, że Aneta uwierzy jak bardzo mu na niej zależy.
    Michał- zazdrośnik i "urodzony" akrobata ;) Chciałabym zobaczyć te jego wyczyny na stole. Bardzo mnie rozczula zazdrosny Bąkiewicz bo jego zazdrość utrzymuje się w granicy zdrowego rozsądku. Oby tak dalej ;)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Anetka zaczyna się łamać i pewnie wcześniej czy później da szanse Zbyszkowi. Rzeczywiście Michał jest uroczy i taki zazdrosny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. widać że Anetę nadal ciągnie do Zbyszka....
    nadal szuka z nim kontaktu...
    myślę że prędzej czy później powinna mu dać szansę na wytłumaczenie się...
    biedny Michaś, on to zawsze ma pecha....
    chyba niepotrzebnie jest taki zazdrosny o Karinę....
    w końcu ona go kocha...
    czekam na nexta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Michał-szpaner jeden :) Do czego jest zdolny zakochany i zazdrosny facet :) A Ardo to niech się tak za bardzo nie spoufala z Kariną. Nie wie,ze nie odbija się kolegom ich dziewczyn?! Michał za karę spędzi noc na niewygodnym łóżku,a Karina wstanie rano i zrobi się jej zal Michała i zgoda murowana :D Mimo tego,ze Zbych wkurzał mnie strasznie i byłam stanowczo za tym,zeby Aneta nie dawała mu nawet najmniejszej szansy to jakoś zaczynam zmieniać zdanie. Każdy zasługuje na drugą szansę i chciałabym żeby Aneta chociaż zechciała porozmawiać ze Zbyszkiem. Może udałoby mu się co niebo naprawić. Odzyskać chociaż cząstkę zaufania. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Popłakałam się! jak Boga kocham hhahahahahahhaha Michał! show! hahahhahahahaha jednym słowem czego to mężczyzna jest w stanie dokonać czując na sobie oddech konkurenta;p do kobiecego serce hahahahhaa się mu zachciało;p hahahhaha ja wiem, że on jest sprawny;p hahahhaha ale niech się nie przecenia;p przecież i tak ma przewagę- miłość się to zwie. Ajjj Aneta i Zbyszek oni siebie potrzebują, a ona musi go wysłuchać, bo mi ich szkoda jeszcze bardziej gdy oboje tak cierpią. Aneta już powoli jakby się przekonywała, a przecież nic nie straci rozmawiając z nim. Cudownie:))) uwielbiam :))

    OdpowiedzUsuń