czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 19 – „Nie mogę iść dalej tak długo jak wierze. Nie mogę tego odpuścić kiedy się wciąż zastanawiam.”



Aneta, wysiadła właśnie z taksówki, a kierowca wyjmował z bagażnika jej walizkę. Miała wrócić tego dnia do Warszawy. Z cichym westchnieniem weszła na chodnik i pociągnęła za sobą walizkę. Była pod domkiem Zbyszka i jego kolegów. Dzień wcześniej na plaży spotkała Michała Kubiaka, z którym ucięła sobie krótką pogawędkę na temat jego przyjaciela.
***
- Aneta, ja przepraszam cię za Zbyszka.
- Ty mnie? To on postanowił się mną zabawić jak zabawką – odpowiedziała rozgoryczona dziewczyna, a każdym razem kiedy ktoś wracał do tego tematu ona miała ochotę płakać.
- Z mojego powodu. Uwierz mi, że gdybym się tak nie załamał rozstaniem z Tamarą on nigdy by tak nie postąpił.
- Michał, nie usprawiedliwiaj go. Chcę o nim zapomnieć. Zacząć wszystko od nowa, jakby go nigdy nie było.
- Jesteś tego pewna? On, wiem, że zabrzmi to co najmniej dziwnie, ale on naprawdę się w tobie zakochał. Znam go najlepiej i wiem kiedy nie może się z czymś pogodzić i tak samo jest teraz. To nie jest ten Zbigniew Bartman, to jest jakaś jego marna kopia. Nigdy nie próbował naprawić żadnego błędu tak jak tego.
- Michał…
- Jutro wracamy do Warszawy, będziesz mogła się zabrać z nami jeśli będziesz chciała.
***
Całą noc nie spała. Myśli nie dawały jej spokoju. Obawiała się tego co będzie jeśli da mu drugą szansę, a on jej nie wykorzysta. Nie była do końca zdecydowana, ale postanowiła skorzystać z propozycji Michała i wrócić razem z nimi do Warszawy, dzięki czemu mogła uniknąć powrotu z Danielem, który od czasu nie miłe incydentu w łazience unikał jej jak ognia. Miała właśnie podejść do drzwi i zapukać do nich, gdy otworzyły się one i ujrzała w nich Kubiaka z torbą podróżną w ręce. Na jej widok uśmiechnął się tylko.
- Chłopaki ruszać tyłki. Pora wrócić do stolicy! – krzyknął przyjmujący Politechniki Warszawskiej. – Dodatkowo mamy jedną osobę więcej.
- A co urodziłeś dziecko? Michaś, to jest domena kobiet – powiedział Kuba wychodząc z domku razem z Pawłem, który na to stwierdzenie wybuchnął śmiechem.
- Ty się nie śmiej, tylko pakuj swoje cztery litery do tyłu, bo ta o to miła dama usiądzie obok naszego kierowcy czyli Zbyszka. Bartman ile można stać przed lustrem? Młot, streszczaj się!
Aneta, przyglądając się tej całej sytuacji nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Byli normalnymi ludźmi, którzy uwielbiali się śmiać.
- Kubiak, czego ty się tak drzesz? I tak beze mnie nie pojedziecie, bo to moje auto, ja mam klucze i ja pro… Aneta? – na twarzy bruneta najpierw pojawiło się zdziwienie, a potem delikatny uśmiech.
- Cześć. Mogę się z wami zabrać do Warszawy? – spytała, chociaż dobrze znała odpowiedź.
Nim się zorientowała już siedziała w aucie Zbyszka. Siatkarz, co jakiś czas zerkał w jej stronę. Nie do końca wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Aneta, żartowała z chłopakami i śmiała się jakby nic. Za ten uśmiech Zbyszek oddałby wszystko co miał najcenniejszego. Był dla niego czymś najpiękniejszym na świecie. O nim marzył każdego dnia. Chciał go widzieć na jej drobnej twarzy otoczonej w tym momencie delikatnymi lokami, które dodawał jej jeszcze większego uroku. Prowadząc zastanawiał się jakby dalej wyglądał ich związek gdyby nie postanowił jej w ten okropny sposób zostawić. Może wybraliby się na wspólny wyjazd gdzieś gdzie byliby tylko sami? Nie wiedział tego, ale czuł, że wszystko byłoby lepsze, a ona nie próbowałaby odebrać sobie życia. Zaciskając mocniej dłonie na kierownicy przeklinał sam siebie w myślach. Nie darowałby sobie gdyby próba samobójcza powiodła się, albo gdyby w łazience ten cały chłoptaś zrobił jej krzywdę. Ona była jego.
- Idziecie coś zjeść? – spytał Paweł gdy zatrzymali się na małą przerwę.
- Nie jestem głodna. Postoję na powietrzu – odpowiedziała Aneta i oparła się o białe Audi Q7 Bartmana.
- Ja pójdę po kawę – powiedział Zbyszek i posłał Anecie delikatny uśmiech.
Jej brązowe tęczówki wpatrywały się w oddalające postacie. Uśmiechnęła się lekko. Kiedy po całym zdarzeniu w łazience wyprowadzał ją z klubu czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Wszystko komplikowało się jeszcze bardziej niż powinno, a ona nie umiała nauczyć się bez niego żyć. Czuła się zupełnie zagubiona gdy nie miała pewności, że go nie ujrzy za kilka godzin. Czuła zapach jego perfum na swoje poduszce mimo, że nocował u niej ostatni raz dobre kilka tygodni temu. Bała się mu na nowo oddać swoje serce, które nie marzyło o niczym więcej jak tylko być przy nim. I z każdym dniem krzyczało coraz głośniej i z każdym dniem przekrzykując rozum.
- Czekolada dla ciebie – powiedział brunet gdy znalazł się przy samochodzie.
- Dziękuję – powiedziała Aneta i wzięła od niego styropianowy kubeczek.
- Boję się – powiedziała dziewczyna po pięciu minutach ciszy.
- Czego? – spytał brunet i instynktownie znalazł się bliżej niej.
- Że nigdy nie będę miała szczęścia w miłości, że będę tak jak moja mama i siostra. Wiecznie raniona, wiecznie gdzieś z boku. Nie chcę tak – odpowiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
Zbyszek odstawił kubek na dach swojego samochodu i przytulił ją do siebie, a ona wtuliła swoja twarz w jego koszulę.
- Przepraszam. Anetka, ja naprawdę przepraszam. Nie jestem w stanie tego inaczej naprawić. Potrzebuję ciebie, ponieważ cię kocham – pocałował ja w czubek głowy i głaskał delikatnie po włosach, a ciało brunetki drżało.
- Nie zostawiaj mnie. Proszę – serce doszło do głosu.
Ujął jej twarz w swoje ręce i scałował każdą łzę z jej policzków, następnie ucałował zamknięte powieki, a na koniec złożył namiętny pocałunek na jej ustach. Czekolada już dawno wylądowała już gdzieś pod samochodem. Ona wiedziała, że dopóki w niego wierzy nie będzie umiała o nim zapomnieć, a dopóki się zastanawia czy do niego wrócić to nigdy nie odpuści i zawsze będzie o nim myślała. 
TYMCZASEM
- Tak. Aneta, na pewno wejdę po ciebie jak będę wracał – powiedział brunet przez telefon gdy razem z kolegami z drużyny kierował się do domu Roberta.
- Uważaj na siebie. Czekam na ciebie – odpowiedział mu damski głos, a on wyczuł, że delikatnie się uśmiechnęła.
- Będę grzeczny. Obiecuję. W końcu jutro muszę zająć się swoim chrześniakiem, a ty mi w tym pomagasz nie zapominaj – stwierdził ze śmiechem i uciekł od Michała, który za wszelką cenę próbował mu zabrać komórkę. – Muszę kończyć, ponieważ ta gnida Kubiak, próbuje mnie okraść z telefonu. Czekaj na mnie – powiedział brunet i rozłączył się, a telefon schował do kieszeni.
- No w końcu skończyłeś rozmawiać. Ile można? Od kiedy wyszedłeś z domu z nią rozmawiałeś. Jak ona cię wzięła pod pantofel, to ja nie wiem. Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby Zbigniew Bartman tak spowiadał się przez telefon. Kim jesteś i co zrobiłeś z moim przyjacielem – mówił Michał ze śmiechem.
- Michaś, weź się opanuj, bo jeszcze ktoś pomyśli, że jesteśmy parą – powiedział Bartman poważnym tonem.
- Zibi, czyli to wszystko co mi mówiłeś to kłamstwo? Nie kochasz mnie? – Kubiak zaczął udawać płacz i rozpacz.
- Oczywiście, że nie. Moją miłością od dawna jest nie jaki Michał Bąkiewicz. Prawda Bąku? – spytał Bartman przyjaciela, który od kilku dni chodził jak zbity pies.
Kompletnie się nie odzywał. Nie wychodził z domu i po nim najbardziej było widać, że cieszy się z zakończonego sezonu. Za nim nastąpił ostatni mecz między Bąkiewiczem, a Kreekiem dochodziło do wielu nie miłych sytuacji i nikt nie wiedział o co im chodzi, a oni sami nie chcieli nie komu powiedzieć, czemu nagle przestali się dogadywać. Zabijali się wzorkiem, a nie miłych dogryzek nie było końca. Nikt nie podejrzewał, że powodem takiego zachowania była kobieta. Nikt nie podejrzewał, że ułożony Michał Bąkiewicz, który co prawda był trochę roztrzepany zdradził Karinę. Nikomu nie przyszło to do głowy mimo, że wszyscy zauważyli brak brunetki na treningach Politechniki. Nikt też nie pomyślał, że Ardo wiedział o wszystkim i to właśnie on powiedział Rakowskiej o niewierności jej chłopaka, a teraz ze wszystkich sił próbował ją pocieszyć. Dziewczyna, co prawda udawała, że nic jej nie jest. Ponownie rzuciła się w wir pracy, a swoją siostrę zbyła stwierdzeniem, że po prostu przestali nagle się dogadywać. I mimo tego, że młodsza z kobiet za wszelką cenę próbowała się dowiedzieć o co tak naprawdę tej zakochanej parze poszło to nie była w stanie. Pomocna dłoń Estończyka, polegała na tym, że po prostu przebywał z Kariną w milczeniu. W ciszy przyglądał się jak w skupieniu przegląda kolejne dokumenty. Znowu stała się dawną Karina Rakowską, dla której najważniejsza była firma i nic więcej. Żaden mężczyzna. Wszystko wróciło do stanu rzeczy jakie miał miejsce przed pojawieniem się w jej życiu nie jakiego Michała Bąkiewicza.
Michał, nie skomentował żartu kolegi. Nie miał najmniejszej ochoty przebywać w jednym towarzystwie z Ardo. Uważał, że to jego wina, że Karina dowiedziała się o wszystkim w taki a nie inny sposób. On chciał to rozegrać inaczej. Subtelniej, a nie wszystko wywalić z grubej rury jak to zrobił środkowy. Mężczyźni weszli na posesję Roberta i swoje kroki skierowali do ogrodu gdzie mężczyzna z żoną przygotowywali grilla na zakończenie sezonu. Byli obecni wszyscy zawodnicy i sztab szkoleniowy oraz medyczny. Miała być to ich ostatnia wspólna impreza przed rozpoczęciem sezonu kadrowego gdzie wszyscy zawodnicy z Polski mieli spotkać się w Spale i przygotowywać się do Ligi Światowej. Gdyby tylko ktoś wiedział jak skończy się ten grill to nie przyszedłby na niego wcale, a Robert nie wyskoczył z propozycją zorganizowania go…
... Michał, szedł właśnie z butelką piwa do stołu. Nie wypił dużo tego wieczoru, ale nie miał też ochoty siedzieć tutaj. Nie chciał jednak zrobić przykrości koledze z drużyny dlatego zmuszał się do pobytu tutaj jak najdłużej tylko mógł. Zajęty swoimi myślami nie zauważył, że Kreek robi właśnie salto do tyłu. Estończyk uderzył nogami w ramię Michała, a piwo, które brunet trzymał w ręce wylało się na błękitną koszulę środkowego.
- Patrz jak chodzisz! – krzyknął Ardo.
- To samo się tyczy cyrkowców. Patrz gdzie robisz te swoje salta – warknął Michał.
- Masz jeszcze jakiś problem? – spytał Kreek, któremu procenty zaczynały szumieć w głowie.
- Jeden. Zasadniczo to tylko jeden – odpowiedział Michał. – Ciebie – dodał.
- Mnie? To ja zdradziłem Karinę? Masz to na własne życzenie – powiedział Kreek.
- Prosił cię ktoś, żeby się wtrącał w nasze sprawy? – brunet odstawił butelkę i popchnął Estończyka.
- Odczep się. Powiedziałem jej to, bo uważam, że zasługuje naprawdę. A ty widać na nią nie zasługujesz, skoro ją zdradziłeś i nie umiałeś się do tego przyznać.
- A może ty na nią zasługujesz? Pewnie już latasz do niej do domu i pocieszasz – warknął Michał i odwrócił się napięcie gotowy wyjść z imprezy.
- A żebyś wiedział, że na nią zasługuję! – krzyknął Ardo, a po chwili poczuł na swoim policzku pięść Michała.
Estończyk nie pozostał dłużny przyjmującemu. Zaczęli się okładać pięściami, a każdy kolejny cios był coraz mocniejszy. Jedyny Bartman, który wypił tylko dwa piwa był zdolny myśleć logicznie i za pomocą Kubiaka odciągnęli mężczyzn od siebie. 

9 komentarzy:

  1. Miód na moje serducho. Mmmm... Wreszcie. W końcu! Pogodzili się. Tyle na to czekałam. Lepszego pojednania nie mogłam sobie wyobrazić. Pięknie tak. Przy tym samochodzie, tak z tą czekoladą. I silne bezpieczne ramiona Bartmana. Jestem w niebie. A co do Bąka i Ardo... No ja się tego spodziewałam. Kwestią czasu było, aż się na siebie rzucą i wiedziałam, że Ardo ma ochotę na Karinę! Ale po tym co zrobił Michał, to marne jego szanse, czyż nie?
    Uwielbiam Was!

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie wiecie jak się cieszę że Aneta i Zbyszek się pogodzili, fajnie że w to wszystko w jakiś sposób wplątał się Kubiak i pomógł dziewczynie podjąć decyzję, ja się powtarzam, ale uwielbiam Zbyszka którego ukazujecie właśnie w taki sposób, bo ciągle takiego Bartmana mi mało, dobrze ze Aneta zaufała mu jeszcze raz, bo oni naprawdę są warci szczęścia i siebie nawzajem, ale nie wiem co jeszcze planujecie w ich związku, bo znając was to coś będzie :) podejrzewałam ze prędzej czy później dojdzie do bójki między Bąkiem a Krekiem i wcale mnie to nie zaskoczyło, szkoda tylko ze Michał zamiast walczyć o Karinę woli obijać twarzyczkę środkowego

    OdpowiedzUsuń
  3. No to nam się Anetka złamała i nie powiem żeby mnie to nie cieszyło!!! Oby więcej zakrętów w ich życiu nie było!!!
    Karina to twarda dziewczyna i nie załamie się byle zdradą chociaż ja tu wietrzę jakiś podstęp!
    Szkoda, że na następny przyjdzie mi takj długo czekać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, i wreszcie się stało. Aneta zdecydowała się na podwózkę do Warszawy i bardzo dobrze ;) bo oni chyba sobie dawno wszystko wybaczyli, tylko ona bała się zaufać po raz kolejny. Nie powtarzać schematu rodziców itd. Na dość nieudanych związków się napatrzyła. Ale Zbyszek już dostał nauczkę i teraz wie, co robić ;) Jak dobrze, że są znów razem, tak naprawdę ;)
    Ach.. Ja się bałam, że Kreek wrzuci Bąka w ogień czy coś, w końcu Michał się oblał piwem i mogłoby być nieciekawie. Mordobicie też niezbyt taktowne, zresztą Ardo wykrzyczał wszystkim, co się stało.
    Bąkiewicz jest w kropce, bo Karina nie otworzy się drugi raz tak łatwo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Aneta znowu ze Zbyszkiem? Jestem na TAK! Uwielbiam ich i coraz bardziej lubię Kubiaka, bo na początku byłam do niego jakoś uprzedzona. Szkoda tylko, że między Bąkiewiczem a Kariną wyszło jak wyszło...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem i ja :) czytałam z zapartym tchem;p czytam i sobie myślę Michał jesteś fajny chłopak ;p w jakimś tam sposób wpłynął na Anetę :) dała się kobieta przekonać;p Nie taki diabeł straszny;p uuuffffffffff to ten kamień mi z serca spadł właśnie :) yeah!!! w końcu razem :) Zbyszek i Aneta na to zasługują po ciężkiej batalii, chwilach pełnych smutku i kryzysach w końcu dali sobie szansę, a raczej Aneta dała ją Zbyszkowi i sobie samej również :) zasłużyli :) Czekajcie bo mam bulwersa narastającego! co ten Bąku odwala? nie szkoda mu czasu na bijatykę? ale kiedy mężczyzna jest sfrustrowany...to dzieje się tak a nie inaczej...Walcz o Karinę a nie;p Cudownie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. nawet nie wiecie jak się cieszę że Aneta wybaczyła Zbyszkowi....
    tyle na to czekałyśmy i w końcu stało się;)
    znowu są razem;)
    oby teraz nic nie stanęło na drodze do ich szczęścia....
    wiedziałam że Bąkiewicz w końcu nie wytrzyma do przyłoży Kreekowi...
    czekam na nexta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, miałam zrobić to wczoraj, ale udało mi się skomentować tylko jedno opowiadanie, bo potem padł mi internet. Rozdział jest fantastyczny ; ). Jak ja się cieszę, żeZbyszek i Aneta się pogodzili. Teraz wiedzą, że nie umieją bez siebie żyć. Widać, że teraz humor obojgu dopisuje, a zwłasza Zibiemu, który przekomarza się z Kubiakiem ;D.
    Kurczę, trochę mi szkoda Michała. Ale w sumie to sam jest sobie winny. Nie rozumiem jak mógł zdradzić Karinę. Przez niego ponownie stała się pracoholiczką, zamkneła się w sobie. Ech... nawet Aneta nie wie dlaczego się rozstali. Zobaczymy czy Karina będzie w stanie wybaczyć Bąkiewiczowi. Co do Kreeka... nie wiem czy go lubię. Z jednej strony tak, bo stara się pocieszać Karinę, a z drugiej strony nie, bo powinien pozwolić Michałowi wyjaśnić wszystko starszej z sióstr. Nie powinien był sam jej tego mówić.
    O kurczę ! Pobili się... nie dobrze. Dobrze, że ich Zbyszek z Kubiakiem rozdzielili. Oni się chyba nigdy już nie pogodzą. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. Poczekam na niego tyle ile będzie trzeba ; ). Aha i jeszcze raz przepraszam za takie opóźnienie ; /.
    Pozdrawiam Marlena ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham ten rozdział!! Po pierwsze za pogodzenie się Zbyszka i Anety. Jak dobrze,ze serce dało radę nad rozumem! Jaki on jest teraz słodki,miły i kochany :) Widać jak Aneta go zmieniła. No a po drugie to kocham ten rozdział za tą bójkę! Uważam,ze należy się Ardo. Mimo tego,ze wszystkiemu winny jest Michał i to on zdradził Karinę,ale Kreek nie powinien się wtrącać w swoje sprawy. I nawet teraz kiedy jest w stosunku do Michała taki arogancki. Jednym słowem: należało mu się ;) Czekam na dalszy rozwój sytuacji. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń