czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 24 – „Zobaczyłem świat z najwyższej góry. Skosztowałem miłości od najczystszego źródła. Zobaczyłem wargi, by zaiskrzyć pragnieniem.”


Karina siedząc na kanapie w salonie  beznamiętnie wpatrywała się ogień lekko żarzący się w kominku. Ardo uparł się, że muszą poczuć ten prawdziwy górski klimat i mimo tego, ze na dworze nie było jeszcze zbyt zimno on niczym prawdziwy mężczyzna rozpalił ogień. Ten wyjazd miał pomóc dziewczynie uporać się z rzeczywistością. Z dala od stolicy miała spokojnie przemyśleć wszystkie rzeczy dotyczące zarówno przyszłości jej jak i jej dziecka. Co prawda wiedziała, ze dla Ardo już od dawna była kimś więcej niż przyjaciółką nie mniej jednak nie sądziła, że pomiędzy nimi dojdzie do takiej sytuacji jaka miała miejsce dwa dni temu. Karina czuła się z tym wszystkim podle.  To nigdy nie powinno się zdarzyć, przecież go nie kochała. Kreek był dla niej jedynie przyjacielem i ona nie mogła na to nic poradzić. Czasami była wściekła na samą siebie, ze nie jest w stanie go pokochać. Przy Ardo nie musiałaby się w końcu niczego obawiać i była pewna, że jej dziecko Estończyk obdarzyłby prawdziwym uczuciem. Mogliby w przyszłości stworzyć wspaniałą rodzinę, tylko, że Karina wiedziała, że nigdy nie będzie w stanie poczuć tego co czułą względem Michała. Jej serce już było oddane jednemu mężczyźnie i nawet jeśli on ją skrzywdził to minie jeszcze sporo czasu zanim brunetka będzie w stanie o nim zapomnieć. Dlatego też dziewczyna nie mogła wybaczyć sobie, że okłamuje Kreeka. Wprawdzie nie powiedziała mu jasno, ze go kocha, ale po odwzajemnieniu przez nią pocałunku i ich wspólnej nocy Ardo najwyraźniej sam ułożył sobie piękną bajkę odnośnie ich wspólnej przyszłości.
-
Ej królewno nie odpływaj mi. – z rozmyślań wyrwał ją roześmiany głos Estończyka
Siatkarz siadając obok niej na kanapie objął ją ramieniem, a z jego twarzy nawet na chwilę nie schodził uśmiech.
-
Jak dzisiaj samopoczucie?
-
Nie najlepiej. – dziewczyna westchnęła lekko poczym pod pretekstem zrobienia kilku łyków herbaty sięgnęła ręką po kubek oswobadzając się tym samym z uścisku chłopaka
-
A coś się stało? Coś cię boli? Nie dobrze ci? Może chcesz jakiś ziółek albo po prostu połóż się i chwilkę odpocznij.
Wymalowana na jego twarzy troska sprawiła, że Karina mimowolnie lekko się uśmiechnęła. Musiała mu przecież to wszystko powiedzieć nie mogła dopuścić do sytuacji w której oboje żyliby w kłamstwie odnośnie relacji ich łączących. Byli przyjaciółmi, nic więcej nie mogło się pomiędzy nimi wydarzyć, nigdy!
-
Nie to nie oto chodzi Ardo.
-
W takim razie o co?
-
Myślę, że chyba musimy porozmawiać.
Jego wzrok momentalnie stał się nieufny i podejrzliwy.
-
Bo widzisz jesteś naprawdę wspaniałym facetem. Ciepłym, troskliwym, zabawnym, przystojnym i wierz mi, ze pewnie nie jedna super dziewczyna marzy o takim partnerze.
-
Ale nie ty, prawda?
Brunetka delikatnie kiwnęła głową.
-
Ale może w przyszłości będę w stanie dorównać Michałowi, może mnie też pokochasz tak jak pokochałaś Michała. Daj nam szanse, przynajmniej spróbujmy.
Karina nerwowo pocierała o siebie swoje dłonie, a te po chwili zostały zamknięte w ciepłym uścisku silnych rąk Kreeka.
-
Ja nie żartowałem mówiąc, że cię kocham Karina. – jego jasne tęczówki uparcie się w nią wpatrywały powodując coraz większe wyrzuty sumienia – Odkąd cię poznałem wiedziałem, ze to ty jesteś tą kobietą, z którą chciałbym być. Szlak mnie trafiał patrząc na to jak z Bąkiewiczem tworzycie taką wspaniałą parę. – ironia w głosie siatkarza sprawiła, ze po całym ciele brunetki przeszedł nieprzyjemni, zimny, dreszcz – Wszyscy wróżyli wam świetlaną przyszłość, gromadkę dzieci, a ja miałem nadzieję, że wasz związek rozpadnie się szybciej niż powstał. Kiedy przypałem go wtedy na zdradzie miałem ochotę go rozszarpać. Owszem chciałem, żebyście zerwali, ale nie chciałem, aby on ciebie skrzywdził, abyś cierpiała.
Każde kolejne słowo Kreeka wbijało małą szpilkę w serce dziewczyny.
-
Widziałem jak to wszystko przeżywasz, jak płaczesz i czułem się nikim wiedząc, że w żaden sposób nie mogę ci pomóc. Ale miałem nadzieję, że w końcu mnie pokochasz, ta nasza wspólna noc byłą najlepszą rzeczą w moim życiu Karina. Co jest ze mną nie, tak, że nie potrafię dorównać Bąkiewiczowi, co?
-
Ardo to nie chodzi o ciebie. – uśmiechając się nerwowo brunetka starała się powstrzymać kropelki łez, które nagromadziły się pod jej powiekami – To chodzi o mnie. Nienawidzę siebie za to, że nie mogę poczuć do ciebie nic więcej  niż przyjaźń.
-
Nadal go kochasz? – w jego tęczówki lustrowały ją na wylot, a dziewczyna mogłaby przysiąść, ze dostrzegła w nich szklaną powierzchnię – Po tym wszystkim co ci zrobił, jak cię potraktował, jak skrzywdził, ty nadal go kochasz?!
Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Nie musiała w końcu potwierdzać, Estończyk i tak doskonale wiedział kim jest Michał w jej życiu. Oswobadzając ręce z uścisku siatkarza Karina delikatnie pogładziła prawą dłonią jego policzek poczym musnęła swoimi wargami jego usta. Mimo usilnych starań pierwsze kropelki słonej cieczy wolno wydostawały się spod jej powiek.
- Przepraszam... – wstając z miejsca szybko udała się na górę do sypialni zostawiając Kreeka samego...

TYMCZASEM W WARSZAWIE
Przystawiając do nosa czerwoną róże na twarzy Zbyszka mimowolnie pojawił się uśmiech. Przez grę w reprezentacji, ciągłe wyjazdy na mecze i zgrupowania stęsknił się za Anetą do tego stopnia, że teraz każda nawet kilkugodzinna rozłąka zdawała się być dla niego mordęgą. Kiedy kilka dni temu klękał przed dziewczyną i prosił ją o rękę tak bał się, że może zostać nie przyjęty, że brunetka najzwyczajniej w świecie nie będzie poważnie traktowała jego deklaracji, a on naprawdę był wszystkiego świadomy. Jak jeszcze nigdy wcześniej nie miał pewność, ze Aneta jest tą kobietą z którą w przyszłości będzie chciał założyć rodzinę. Kochał w niej wszystko: co robiła, jak się zachowywała, jak wyglądała. Uwielbiał jej duże, ciemne tęczówki i piękny szczery uśmiech. Spokojne bicie jej serca była najwspanialszą melodią jaką kiedykolwiek słyszał, a on po prostu totalnie oszalał na jej punkcie. Stracił dla niej głowę, dziewczyna stała się jego pasją, nałogiem, życiem. Chciał być do niej do końca świata, chciał być dla niej wsparciem i podporą, chciał przeżywać z nią każdy moment w jej życiu. Przysiągł sobie, ze będzie jej chronił, ze nigdy nie powoli, aby ktokolwiek ją skrzywdził.
Opierając się plecami o jedną ze ścian warszawskiej uczelni brunet uważnie przypatrywał się zamkniętym drzwiom jeden z sal wykładowych. Z uśmiechem udawał, że nie dostrzega tych wszystkich zalotnych spojrzeń młodych studentek przechadzających się po korytarzu. Nie lubił sam przesiadywać w domu więc postanowił, że przyjdzie po Anetę na uczelnie. Dziewczyna postanowiła jeszcze raz spróbować swoich sił w prawie, więc Bartman był przekonany, ze jego obecność w pierwszym dniu jej ponownych zajęć będzie dla niej miłą niespodzianką. Kiedy drzwi się otworzyły a z sali zaczęli wychodzić kolejni studenci zniecierpliwiony Zbyszek, aż się wyprostował. W tłumie opuszczających nie zauważył jednak wybranki swojego serca. Przez chwilę zastanawiał się czy oby na pewno nie pomylił sal, jednak słysząc wesoły śmiech Anety dochodzący z wnętrza pomieszczenia nie miał już żadnych wątpliwości. I wydawać by się mogło, że wszystko będzie idealnie, gdyby nie fakt, że brunetka opuściła sale w towarzystwie wysokiego blondyna. Siatkarz momentalnie zlustrował mężczyznę wzrokiem od góry do dołu: około trzydziestki, bujna czupryna, niebieskie oczy, postawny ale nie przesadnie. Jedynym słowem przystojny. Aneta była tak pochłonięta rozmową z nim, że nawet nie zauważyła obecności Zbyszka, a ten na początku był opanowany jednak widząc jak dłoń mężczyzny wylądowała na ramieniu jego narzeczonej nie miał ochoty stać dalej bezczynnie i nie reagować. Jego ciśnienie momentalnie skoczyło, a pięści mimowolnie się zacisnęły. Czy był zazdrosny? Cholernie.
-
... a więc Aneta tak jak się umówiliśmy za dwa tygodnie masz być przygotowana. – podchodząc bliżej Bartman słyszał każde słowo wypowiedziane przez blondyna
-
Cześć, Skarbie, coś się tu dzieje? – obejmując dziewczynę ramieniem siatkarz posłał w stronę jej towarzysza mordercze spojrzenie
-
Zbyszek? – brunetka była do tego stopnia zaskoczona obecnością narzeczonego, ze sama nie wiedziała jak ma się w podobnej sytuacji zachować – A co ty tutaj robisz? Przecież się umówiliśmy, że przyjadę do ciebie po zajęciach.
-
Chciałem ci zrobić niespodziankę, poza tym widzę, że ten pan ci się chyba naprzykrza co?
-
Nie, Zbyszek to nie tak. To jest...
Nie mniej jednak brunet już jej nie słyszał. Podchodząc bliżej blondyna wymierzył swój palec w jego tors nawet na chwilę nie przestając obdarowywać go pełnym złości i nienawiści spojrzeniem.
-
Słuchaj pan, Aneta jest moją narzeczoną i ja sobie nie życzę abyś się jej naprzykrzał, zrozumiane?
-
Ale tu zaszła jakaś pomyłka. – mężczyzna bezradnie rozłożył ręce – Ja nie miałem żadnych złych zamiarów odnośnie pańskiej narzeczonej.
-
Zbyszek, co ty najlepszego wyrabiasz?
-
Poczekaj Skarbie, na początku muszę sobie wszystko z tym panem wytłumaczyć. A więc jak jeszcze raz zobaczę cię w jej pobliżu to możesz być pewny, że inaczej to wszystko załatwimy.
Blondyn lekko kiwnął głową poczym szybko zamykając drzwi sali wykładowej w pośpiechu się oddalił. Co chwila nerwowo odwracał się za siebie, a to w ostateczności sprawiło, że nie zauważył stopnia i przewrócił się rozsypując po całym korytarzu dokumenty które trzymał pod pachą.
-
Ha. – na twarzy Bartmana pojawił się szeroki uśmiech – Zbyszek jeden, kretyn.
-
Coś ty najlepszego zrobił, co?! – brunetka energicznie pokręciła głową – Na głowę upadłeś czy jak?
-
Widziałem przecież, że ten padalec ci się naprzykrzał, tak? Miałem pozwolić, aby tak bez żadnych przeszkód on napastował moją narzeczoną w miejscu publicznych?
-
Zbyszek czy ciebie już do końca pogięło. Przecież on mi tylko położył rękę na ramieniu, to nie było żadne napastowanie! I tak się składa, ze ten padalec to mój wykładowca i to ten, który najgłośniej opowiadał się za tym, abym mogła znowu wrócić na uczelnie.
-
Ale przecież składał ci jakąś niemoralną propozycję. – tonący brzytwy się chwyta – Przecież słyszałem to na własne uszy.
-
Umawiał się ze mną na termin mojego eseju, który miałam wygłosić przy całej grupie za dwa tygodnie.
Dopiero teraz doszło do Bartmana jak bardzo się wygłupił. Chłopak pojął, że swoim zachowaniem mógł tylko dziewczynie zaszkodzić, ale co mógł poradzić na to, że był o nią tak piekielnie zazdrosny?
-
Ja myślałem, że on...
-
Chcę się ze mną umówić? – brunetka westchnęła głośno – Przecież to twoje oświadczyny przyjęłam, to tobie wybaczyłam, a ty mimo wszystko mi nie ufasz?! Nie tak wyobrażałam sobie nasze narzeczeństwo Zbyszek.
-
Anetka, ja...
-
Nic nie mów. Po prostu wyjdź stąd, wracaj do domu, przemyśl sobie wszystko i zadzwoń do mnie kiedy zmądrzejesz. 
Brunetka spuściła wzrok po czym w szybkim tempie udała się w stronę wyjścia z uczelni zostawiając tym samym zdezorientowanego bruneta na środku korytarzu z niewielką czerwoną różyczką w lewej dłoni...

9 komentarzy:

  1. Och, wiedziałam, że to jej wykładowca! Mam nadzieję, że jednak uda się jej zaliczyć ten przedmiot... Co do Kariny- myślałam,że jednak do niczego nie dojdzie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, ze Karina jasno wytłumaczyła Adro, że jest tylko dla niej przyjacielem i nikim więcej... ach ten Zbyszek, on najpierw robi a potem myśli... mam nadzieje, że jednak on i Aneta szybko sie pogodzą... czekam na kolejny:)
    [krzyk-uczuc]
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, jaki zazdrośnik Zibi. Ja wiedziałam, że on odwali coś głupiego. I że ten gość to będzie jakiś jej prowadzący. No i dobrze myślałam. Ugh, ale bym się wkurzyła. Niby to takie urocze, ta jego zazdrość, a z drugiej Zibi troszkę przesadził. Dobra, więcej niż troszkę. I się pokomplikowało...
    Szkoda mi Ardo, ale cóż, serce nie sługa. I właśnie to jest taki paradoks, bo przecież jak ktoś nas krzywdzi, automatycznie powinniśmy przestać kochać. Ale właśnie miłość jest jaka jest. Pomimo. Czasem nawet, jeśli ktoś rani nas tak bardzo i boli okropnie, to nie sposób zapomnieć. Mimo krzywd dalej się kocha. I tak jest bardzo często.
    Co z tym Bąkiewiczem i Kariną będzie? Może dziecko ponownie ich połączy?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

  4. z początku śmiałam się jak Zibi zrobił się aż tak zazdrosny o Anetę że aż postanowił "Panu" wygarnąć ale i tak przesadził przecież to naprawdę nie było nic wielkiego a nasz Bartman sobie wybudował wokół tych gestów wielka teorię podrywu, a jak to on nazwał napastowania, może troszkę mi sie go szkoda zrobiło jak Aneta powiedziała mu do słuchu ale miała rację, są jakieś granice w robieniu scen przecież powinien jej ufać jak zauważyła, ale Zbyszek to mądry chłopczyk i na pewno dostrzeże błąd jaki popełnił :)
    Ardo mi się zrobiło żal, bo on szczerze kocha Karinę, no ale człowieka do miłości nie zmusisz a kobiety takie ją są że potrafią kochać nawet takich mężczyzn którzy bardzo je skrzywdzili a tak jest z Kariną, lepiej do Estończyka by wyjaśnili sobie to jak najszybciej a nie by brnęli w to a potem i tak finał był by taki ze Karina nie była by w stanie z nim być

    OdpowiedzUsuń

  5. Zbyszek rozbawił mnie do łez!!! Chłopak dorobił sobie fajną historyjkę:). Mam nadzieję, ze oboje pójdą po rozum do głowy i ułożą swoje rel;acje tak jak należy:)
    Szkoda mi Kariny i Ardo. Dziewczyna nie ma innego wyjącia. Musi wybaczyć Michjałowi choć zdrada to najgorsze co może spotkać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj Zibi, Zibi. Ty zazdrosniku :P Lubie czytac wasze opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszą myślą było że to jej wykładowca, i nie dziwię się że wkurzyła się na Zbyszka, tym bardziej że nie dała mu żadnych powodów do takiej sceny. A co do Kamili i Ardo, dobrze że wreszcie mu wyjaśniła jak się ma sytuacja, i powiedziała że nic z tego nie będzie... Ale to co powiedział że chciał żeby związek Kamili i Michała się rozpadł jest okropne i strasznie egoistyczne ;/ czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ardo i tak jest straszny :P Nic mnie do niego nie przekona,po tym jak moim zdaniem zrobił świństwo Bąkiewiczowi i tyle :) I jestem wściekła na Karinę,ze pozwoliła żeby sprawy zaszły tak daleko! Wydawała mi się rozsądną i dojrzałą kobietą,a zachowuje się jak dziecko. Najbardziej to pasowałaby do Zbyszka,bo on taki sam :D Od razu wiedziałam,ze to Anety wykładowca,ale przecież męska logika jeszcze nie raz nas zaskoczy. Aneta i tak łagodnie zareagowała,chociaż pewnie będzie musiał się nieźle nagłowić jak ją przeprosić :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Bartman zazdrosny, Bartman seksowny. Nie wiem czemu tylko to mi przyszło na myśl. Ale trochę przesadził. Choć to zawsze trochę miłe, że ktoś jest o Ciebie zazdrosny.
    Co do Kreeka to... nie mogę na niego patrzeć na meczach plusligi.
    Na serio! Zastanawiam się dlaczego.
    Całuję ;****

    OdpowiedzUsuń