Michał pędził przez szpitalny parking nie zwracając uwagi na
innych ludzi i co chwila wpadając na jakiegoś przypadkowego przechodnia, który
słał w stronę siatkarza wiązankę niecenzuralnych słów. Nie mniej jednak nic go
to nie obchodziło, śmieszył się. Zgodnie z daną Karinie obietnicą to właśnie on
miał odebrać ją ich maleńką córeczkę ze szpitala i zawieść je do mieszkania.
Przez to, ze był na wyjeździe i dopiero dzisiejszego dnia rano pojawił się z
powrotem z Warszawie nie miał jeszcze okazji żeby zobaczyć na własne oczy
Amelki, przez te wszystkie dni musiały wystarczyć mu jedynie zdjęcia podesłane
MMS przez Anetę. Nie mniej jednak punktualność nigdy nie była mocną stroną
Bąkiewicza dodać do tego korki panujące w stolicy i takim oto sposobem brunet
był już spóźniony o prawie godzinę. Miał tylko nadzieję, że mimo wszystko
Karina wierzy w niego i nie postanowiła znaleźć sobie innego środka transportu.
Widząc w drzwiach wejściowych znajomą postać brunetki, która mocno trzymała w
dłoniach nosidełko z małym zawiniątkiem oraz stojącymi za nią Zbyszkiem i Anetą
odetchnął z ulgą.
- Bąku! – Bartman widząc przyjaciela machnął do niego ręką –
Mówiłem, żebyś jechał ze mną to się uparłeś, że pojedziesz sam.
- Stałem w korku. – brunet podchodząc bliżej nich spojrzał na
leżące w nosidełku maleństwo, które szczelnie było opatulone kocykiem
zwarzywszy na porę roku w której przyszło na świat – Przepraszam Karina.
- Mogłeś przynajmniej zadzwonić. – dziewczyna lekko pokręciła
głową – Już myślałam, ze znowu coś odstawiłeś i sprowadziłam Anetę i Zbyszka,
żeby odwieźli nas do domu, jak widać nie potrzebnie.
- Nic się nie stało? – młodsza z sióstr Rakowskich wzruszyła
ramionami – Ale jeśli nie będziemy wam do niczego potrzebni to pojedziemy do
siebie, a wy na spokojnie sobie porozmawiacie.
Tak Aneta nie mieszkała już razem z Kariną i matką. Kiedy
tylko ojciec ponownie wyjechał z kraju, a obie kobiety wróciły do siebie,
dziewczyna postanowiła przyjąć propozycję Zbyszka i zamieszkała u niego. Jak na
razie nie nawet przez ułamek nie żałowała swojej decyzji i miała ogromną
nadzieję, że tak już zostanie.
- Oczywiście, że nie. To co wpadniecie jutro?
- Pewnie. – Bartman pożegnał się z dziewczyną delikatnym
muśnięciem w policzek po czym oboje z Anetą udali się w stronę jego
samochodu
- To co możemy jechać? – Karina spojrzała uważnie na
Bąkiewicza – Czy nadal będziemy tak stać i marznąć. My to jeszcze my, ale
Amelce to na pewno na zdrowie nie wyjdzie.
- Jedziemy, oczywiście, że jedziemy. Zaparkowałem samochód nie
daleko. I daj ja wezmę nosidełko, ty nie powinnaś się teraz przemęczać...
... brunet jak zaczarowany przypatrywał się jak Karina
rozbiera małą z kombinezoniku, w którym była ubrana. Przez całą drogą grzecznie
przespała, a teraz zniecierpliwiona starała się za wszelką cenę pokazać
rodzicom, że w przyszłości wyrośnie na charakterną i pewną siebie
kobietę.
– No chodź skarbie, pokaż się tatusiowi. – brunetka z
uśmiechem na ustach wzięła córeczkę na ręce Bąkiewicz nie mógł oderwać od
tej Małej kruszynki oczu. Była przecudna. Maleńki nosek, rączki, nóżki;
zaróżowione policzki; kilka włosów na maleńkiej główce sprawiło, że Michał
poczuł narastającą w gardle gule, która skutecznie uniemożliwiała mu
wypowiedzenie nawet najkrótszego zdania. W miejsca zakochał się w Amelce.
Jeszcze nie tak dawno zastanawiał się jakim będzie ojcem czy jakie relację będą
łączyć go z dzieckiem, a teraz był przekonany, że nigdy nie pozwoli, aby
ktokolwiek skrzywdził jego maleńką córeczkę. Odkąd tylko Aneta zadzwoniła do
niego z wiadomością że Karina urodziła brunet wręcz nie posiadał się ze
szczęścia. Dumny trąbił na prawo i lewo, że został dumnym ojcem małej Amelki,
która zaraz po urodzeniu ważyła 3,74 kg, miała 54 cm i dostała 10 punktów w
skali Apgara. Jednak dopiero kiedy na własne oczy zobaczył te maleńkie cudo
dziewczynka dosłownie w ułamku sekundy zawładnęła całym jego sercem.
- Chcesz ją wziąć na ręce? – Karina podchodząc bliżej Michała
uśmiechnęła się serdecznie w jego kierunku
- Ja? Nie, nie. Jeszcze coś jej zrobię, przecież ja nigdy nie
trzymałem takiej kruszynki.
- Oj nie dramatyzuj Bąkiewicz, tylko złącz dłonie, tak aby
główka była w górze. – śmiejąc się głośno dziewczyna delikatnie położyła mu
Amelkę na dłoniach
Nie da się opisać co dokładnie poczuł w tym momencie Michał.
Ogarnęło go poczucie błogiego szczęścia, a fala przyjemnego ciepła rozeszła się
po całym jego ciele hektolitrami wlewając się do jego serca.
- Cześć księżniczko. – jego czekoladowe tęczówki zaszkliły się
– Jestem twoim tatą, wiesz? Będę cię chronił i pokaże wszystko co tylko jest do
pokazania.
W porównaniu z silnymi, męskimi dłońmi Siatkarza, dziewczyna
była dosłownie filigranowa. Michał wpatrywał się w nią niczym w obrazek,
delikatnie ją kołysząc. Sam nie wiedział ile dokładnie czasu tak spędził,
dopiero płacz maleństwa wybudził go z transu.
- Karina! Jezu, ja coś jej zrobiłem?! Maleńka nie płacz, tak
już dobrze, już ciiii...
Brunetka nie kryjąc rozbawienia wzięła córeczkę na
ręce.
- Pewnie ma po prostu mokro w pieluszce, zaraz zmienimy i
wszystko będzie dobrze. Pokażę ci jak to się robi, w końcu ty też musisz się
tego nauczyć, prawda?
Ostrożnie kładąc Amelkę na łóżko dziewczyna zachęciła
bruneta do przypatrywania się jej poczynaniom. Stukając się o siebie ramieniami
wpatrywali się w Malutką Kruszynkę, która była owocem ich miłości.
- Wiesz Michaś, nic się nie zmieniłeś. – dziewczyna
spojrzała na niego uważnie, a on niema natychmiast odwzajemnił wzrok, co
zaowocowało tym, ze ich tęczówki z zaciekawieniem się w siebie wpatrywały –
Nadal jesteś tak uroczo niezdarny...
TYMCZASEMSiedząc na miejscu pasażera Aneta nerwowo ‘skubała’ rąbek swojego długiego, czarnego szalika. Co chwila ukradkiem zerkała na Zbyszka, który prowadząc samochód całkowicie skupił się na drodze. Sama nie była do końca pewna jak powinna przekazać mu wiadomość, o której dowiedziała się dosłownie kilka dni temu. Podczas gdy on zdobywał w Katarze Klubowe Wicemistrzostwo Świata, brunetka dowiedziała, się, że za dziewięć miesięcy również ona zostanie matką. Co prawda Bartman nie raz wspominał jej o tym, że w przyszłości marzy o pokaźnej gromadce pociech, nie mniej jednak dziewczyna i tak miała pewne obawy. Po pierwsze przecież nie planowali na razie dziecka, oboje mieli dosyć napięty terminarz i ciągle gdzieś się śpieszyli. Zbyszek ciągle wyjeżdżał, ona wróciła na studia. Mieszkanie Bartmana chociaż nowoczesne i przytulne, nie było przystosowane dla małego dziecka. Wiadomość o ciąży spadła na nią tak niespodziewanie, że nie była pewna czy oby na pewno oboje zdołają pogodzić swoje dotychczasowe obowiązki z byciem rodzicami, nie mniej jednak dziewczyna nawet przez sekundę nie rozmyślała o żadnym innym wyjściu z tej sytuacji, jak po prostu o urodzeniu i wychowaniu dziecka, które było owocem wielkiej miłości jej i Zbyszka.
- Kochanie, co ty taka milczącą? – Zbyszek uśmiechnął się delikatnie pod nosem – Nie cieszysz się, że już wróciłem i to na dodatek ze srebrnym medalem?
- Oczywiście, ze się cieszę. Tylko tak się jakoś zamyśliłam.
- Nad czym? Coś się stało? Ktoś ci coś powiedział? Coś zrobił?
- Nie to nie o to chodzi.
- A więc o co? Skarbie, przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
Dziewczyna uśmiechając się lekko pokiwała głową.
- Więc powiesz mi co się dzieję?
- Pamiętasz jak mówiłam ci nie tak dawno, że jakoś nie za dobrze się czuje? Ciągle bolała mnie głowa, było mi gorąco, a zaraz potem zimno.
- Pewnie, ze tak. Kazałem ci nawet pójść do lekarza.
- I właśnie jak byłam u niego kilka dni temu.
- I co ci powiedział? – Siatkarz niemal natychmiast spoważniał mocniej zaciskając dłonie na kierownicy - To coś poważnego?
Brunetka wzięła głęboki oddech. Podjęła decyzję, musiała mu powiedzieć o ciąży tu i teraz.
- Będziemy mieć dziecko, Zbyszek. Jestem w ciąży.
Chłopak mimowolnie nacisnął pedał hamulca sprawiając, że samochód stanął w miejscu, a oni sami polecieli delikatni do przodu.
- Co ty robisz?! Chcesz nas zabić, Bartman?!
- Jak to w ciąży?! – brunet całkowicie zignorował wcześniejsze pytanie narzeczonej – Będę ojcem? Zostanę ojcem?
Jego twarz zaczęła się zmieniać. Skupienie i zdenerwowanie, które jeszcze przed chwilą mu towarzyszyły teraz ustąpiły miejsce zaskoczeniu i szczęściu.
- Tak będziesz ojcem, tylko proszę cię zjedź gdzieś na pobocze, bo jak tak dalej będziemy stać na środku jezdni to jeszcze staniemy się wybojem dla jakieś pędzącej ciężarówki.
Zbyszek bez słowa zapalił ponownie auto, a następnie zaparkował je na najbliższym parkingu. Odpinając pasy odwrócił się twarzą w stronę dziewczyny.
- Kochanie to cudownie. – ujmując w swoje dłonie jej twarz z zachłannością wpił się w jej malinowe wargi – Będziemy mieć dziecko, przecież to coś pięknego. Który to tydzień?
- Dziewiąty.
- A już wiadomo czy to chłopczyk czy dziewczynka? A może to bliźniaki?
- Jeszcze jest za wcześnie, aby to wiedzieć kochanie. – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech jednak po paru sekundach ustąpił on zdenerwowaniu i lękowi
Bartman natychmiast zorientował się co takiego się szukuje.
- Ej mysza, tylko mi nie mów, że się nie cieszysz, co? – koniuszkiem palców delikatnie pogłaskał ją po policzku
- Pewnie, ze się cieszę, tylko, że się boję. A co będzie jeśli się okaże, że ja kompletnie nie nadaję się na matkę. Przecież ja nie mam bladego pojęcia jak się takim maleństwem opiekować, czym go karmić, jak się zachowywać. To ja zawsze byłam najmłodsza i nie mogłam podpatrzeć jak moja mama zajmuję się niemowlakiem.
Zbyszek roześmiał się głośno delikatnie kręcąc przy tym głową.
- Zobaczysz, że jak malec pojawi się na świecie to przyjdzie samo. I nie masz się czego obawiać bo jestem pewny, że będziesz najwspanialszą matką pod słońcem, a poza tym nawet jeśli teraz się czegoś obawiasz to możesz poobserwować Karinę jak zajmuje się Amelką. Wszystko będzie dobrze.
- Obiecujesz?
Brunet kiwnął głową, a ona najzwyczajniej w świecie mu ufała. Nie miała najmniejszych powodów, żeby podejrzewać, że to co mówi jest nie prawdą. Te wszystkie miesiące ich związku sprawiły, że oboje stali się dla siebie kimś niezwykle ważnym. Dziewczyna pokochała Zbyszka miłością bezgraniczną i bezwartościową i doskonale wiedziała, ze on czuł do niej dokładnie to samo. Byli dla siebie stworzeni. Dopasowywali się idealnie. Byli jak yin i jang, jak dwie połówki jednego jabłka i skoro on twierdził, że wszystko będzie dobrze to tak właśnie będzie. Dziewczyna wiedziała, że z takim mężczyzną u boku nie musi się niczego obawiać. Spoglądając w jego magiczne, zielone tęczówki na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Wierzysz mi?
- Wierzę. – jej prawa dłoń wylądowała na jego policzku delikatnie go głaszcząc
- Pamiętaj, że ja zawsze będę przy tobie. Ze możesz zawsze na mnie polegać, że już nigdy ciebie nie zawiodę. – odwzajemniając gest zamknął obie dłonie dziewczyny w swoich silnych rękach - Was nie zawiodę. Kocham Was i tak już na zawsze zostanie...
Jeszcze tylko dwa? Ale będzie coś nowego, prawda?;d Jaki Michał był uroczy, gdy bał się o swoją córeczkę . Nie dziwię się, że Karina się z niego śmiała :) Bartman zostanie ojcem, no,no... ;d
OdpowiedzUsuńHaha Baby boom :P nie dziwie się obawom Anety, sama miała bym podobnie, ale właśnie w takich chwilach reakcja partnera dalej wiele, albo powoduje że się jest prze szczęśliwym tak jak w wypadku tej pary, albo że pojawia się jeszcze więcej kłopotów gdy nie w smak jest dziecko obojgu połączonych ze sobą ludzi, no ale tutaj nie mogło być inaczej jak szczęśliwie i za to was kocham, Coś mi podpowiada że Amelka na nowo połączy Karinę i Michała, przynajmniej w tym rozdziale widziałam tego zalążki :) obym się nie myliła
OdpowiedzUsuńPowiedzcie mi ze macie zamiar pisać kolejne wspólne opowiadanie, bo ja bym bardzo chciała
widać że Michałowi bardzo zależy na Karinie i Amelii...
OdpowiedzUsuńBąkiewicz musiał uroczo wyglądać z małą;)
taki uroczo nieporadny....
aż można się zakochać;)
Aneta niepotrzebnie się martwi....
ma przecież Zbyszka i Karinę i napewno sobie poradzi z wychowaniem dziecka....
czekam na nexta
pozdrawiam;***
No jak sobie tylko wyobrażę Micha trzymającego w ramionach Amelkę to aż mi się cieplej na serduchu robi ;) No powiedzcie kochane, że Karina da mu jeszcze jedną szansę i razem z małą będą tworzyć szczęśliwą rodzinę ? ;D Ja wiem, że zdrada boli i pewnie jeszcze nie raz Karina miałby wątpliwości i obawy czy może zaufać Michałowi kiedy ten wyjedzie na jakiś turniej, ale musi spróbować. Bo jeśli ona kocha nawet nieporadność Michała to znaczy, że nie przestała go kochać nigdy ;)
OdpowiedzUsuńAnecia ze Zbysiem pozazdrościli Karinie i Michałowi a co za tym idzie od razu zabrali się do roboty;) Młodsza z sióstr ma obawy, ale kto ich nie ma kiedy dowiaduje się o tym, że pod sercem nosi dzieciątko. Myślę, że Zbysiu swoim zachowaniem wszelkie wątpliwości rozwiał ;D
Pozdrawiam ;***
p.s nawet sobie nie wyobrażam, że to opowiadanie skończy się już niebawem ;(
Cudownie, cudownie, cudownie :D będę się tak zachwycała beż końca :D:D i co?! i będzie kolejny dzidziuś :D u Zbysia i Anety :D niespodziewany a dostarczył tyle radości :D nie mogło być inaczej przecież Zbyszek tutaj jest taki kochany :D cieszę się ich szczęściem. I po cichutku wierzę, że między Kariną a Michałem będzie dobrze :) bo zasługują na szczęście tak samo jak ich malutki dzidziuś :DD wierzę w to innej opcji nie przewiduję :) ale dziewczyny napiszcie coś jeszcze razem co?:D wiem, że tak :DDDD
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze niespodziewani tatusiowie nie zawsze reagują na tą wieść tak wspaniale jak Zbyszek. Często jest wręcz odwrotnie - tak jakby kobieta sama sobie to dziecko zrobiła!!!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńAch, przepiękny odcinek ; ). Kurczę, jest bardzo romantyczny, a ja takie odcinki lubię ;D, ; >. Przyśpieszyłyście akcję, ale nie wiem czy się cieszyć z tego powodu, bo skoro zostały do końca tylko dwa odcinki... ech, nie wiem czy się z tym pogodzę xD. Dziwnie będzie nie czekać na kolejne rozdziały ;*. Widzę, że między Michałem i Kariną wszystko zaczyna się układać. Jeśli dobrze myślę, to nie są razem, ale myślę, że to tylko kwestia czasu. Będą świetnymi rodzicami ; ]. Rozczuliła mnie ta bezradność Bąkiewicza ;p, (;. Hah, genialny jest ;D. Aneta jest w ciąży. Super! Bała się reakcji Zbyszka, ale jak widać, nie miała podstaw. Oni również będą znakomitymi rodzicami. Wydaje mi się, że ciąża Anety umocni jeszcze bardziej ich związek ;*. Zobaczymy co jeszcze wymyślicie w tym opowiadaniu xD, =]. Naprawdę, szkoda, że do końca zostały już tylko dwa odcinki ; /. Mam nadzieję, że napiszecie jeszcze wspólnie jakieś opko, bo wspaniale wam to wychodzi ;*!
Pozdrawiam serdecznie,
Marlena ;*
OdpowiedzUsuńOjeeeej! Ojej, ojej, ojej. Ten rozdział jest cudowny! Uroczo nieporadny Michał, ha. Karinie mocniej serducho zabiło, co? Ja się tam nie dziwię. I na bank będą razem, nie? Innej opcji ja nie widzę tu!
A co do drugiej pary. Ojeeeej. Też ojej. Zibi tatuśkiem? No nie. Zawsze i niezmiennie mnie to rozbraja. Mmm... I pomyśleć, że zakochali się w sobie w taki dosyć pokręcony sposób. Piękna historia.
I wielka szkoda, że tylko dwa rozdziały i koniec :(
A statystyka, to zło. Wiem coś o tym.
Pozdrawiam!
Mała cudowna dziewczynka. Jak to dobrze, że dzieciątko zdrowe. Michaś nic się nie zmienił i za to go kochamy ;) Może On i Karina jednak będą jeszcze razem??
OdpowiedzUsuńZibi i Aneta są tacy słodcy i do tego będą mieli małego Zibiego, albo małą Anetkę ;)
Pozdrawiam i całuje :*
Kocham tooooo! Kocham! Kocham! Dziękuję Ci za to co jest między Kariną i Michałem. Słodki nieporadny Bąkiewicz znów skrada serce Karinie? :) Bo moje skradł po raz milionowy :) Jejku ja już nie mogę się doczekać kiedy się pogodzą,bo wierzę ze tak będzie! Mam nadzieję,ze mała Amelka pogodzi ich ze sobą. Widzę,ze baby boom się szykuje,ale to dobrze! Aneta będzie na pewno dobrą matką,a Zbysio ojcem! Szkoda,ze ta historia dobiega końca,ale od samego początku ją uwielbiałam,buziaki :*
OdpowiedzUsuń