czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 4 – „Więc lepiej nie odkryć duszy już. Nie pragnąć tak mocno, do utraty tchu. Samotnie kroczyć w blasku….”


Brunetka siedząc przy jednym ze stolików nerwowo mieszała łyżeczką w kubku z gorącą czekoladą. Spóźniał się już dobre dziesięć minut. Przez głowie dziewczyny przesunęło się już masę wytłumaczeń co do nie pojawienia się Zbyszka na czas jednak najbardziej wymownym było to, ze chłopak po prostu sobie z niej zakpił. Brunet z pewnością nie był nieśmiałym, skrytym w sobie chłopakiem. Po tym jak się poruszał, jak mówił do niej, jak był ubrany łatwo można było stwierdzić, że nie brakowało mu przebojowości. Poza tym był przystojny. Jego zielone tęczówki pewnie nie jeden dziewczynie śniły się po nocach, a uśmiech powodował palpitacje serca płci pięknej.
Koniec tego dobrego!
Aneta już miała zamiar wyjść z kawiarni, kiedy w drzwiach pojawił się Zbyszek. Z uśmiechem na twarzy rozglądał się po całym pomieszczeniu, a w jeden z dłoni trzymał mały bukiet czerwonych róż. Dostrzegając brunetkę pomachał jej wolną ręką poczym zaczął kierować się w stronę stolika przy którym siedziała.
-
Przepraszam za spóźnienie. Trening mi się niespodziewanie przedłużył. A to dla ciebie – wyciągnął w jej kierunku kwiaty – Jako taka mała rekompensata za to co miało miejsce wczoraj no i oczywiście za to dzisiejsze spóźnienie.
-
Nic się nie stało. – widząc uśmiech chłopaka Aneta nie mogła dalej się na niego złościć – I dziękuje za róże, są śliczne.
-
Śliczne kwiaty, dla ślicznej dziewczyny.
Zmieszana brunetka delikatnie pokręciła głową.
-
Więc trenujesz coś?
-
Tak. Jestem siatkarzem, mam już na swoim koncie nawet udane występy w reprezentacji Polski.
-
 Jakoś nigdy nie interesowałam się siatkówką i ogólnie sportem.
-
Jasne. Przecież nie każdy musi się znać. – na twarzy chłopaka pojawił się urzekający uśmiech – A obecnie z racji tego, ze nie ma jeszcze sezonu reprezentacyjnego to pogrywam sobie w Politechnice Warszawskiej, razem z moim przyjacielem. Michałem Kubiakiem.
-
Michał?
Aneta przypomniała sobie niezwykle sympatycznego chłopca, który jeszcze nie tak dawno był chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki. Teraz życie uczuciowe Tamary kręciło się wokół największego przystojniaka na roku.
-
 Tak? – zielone tęczówki siatkarza uważnie przypatrywały się dziewczynie – Znasz go może?
-
Znałam. Ale to było dawniej, teraz już nie ma najmniejszego znaczenia.
-
To ciekawe. No nic. – brunet uśmiechnął się lekko – Ale może dosyć już o mnie. Powiedz mi coś o sobie. Bo jak na razie nie wiem o tobie nic więcej jak tylko to, że masz na imię Aneta, studiujesz prawo i jesteś posiadaczką żółtego płaszczyka.
-
To i tak dużo.  – dziewczyna odwzajemniła gest – To może lepiej będzie jak będziesz zadawał pytania, a ja będę na nie odpowiadać?
Zbyszek energicznie pokiwał głową na znak zgody…
… Aneta śmiejąc się głośno z rozbawieniem spojrzała na siatkarza. Nie sądziła, że tak dobrze i łatwo przyjdzie im się ze sobą dogadać. W miarę szybko znaleźli wspólny język, a czas spędzony w kawiarni napełnił ich dobrą energią do tego stopnia, że Zbyszek dowiadując się, że brunetka przyszła na umówione spotkanie piechotą postanowił ją odprowadzić pod sam dom.
-
Naprawdę Zbyszek dziękuje za tą czekoladę, rozmowę no i bezpieczne odtransportowanie, już dawno tak dobrze się nie bawiłam.
-
Zawsze do usług moja piękna pani.
-
Przestań. – na policzkach brunetki pojawiły się rumieńce, które wcale nie były oznaką zimna jaki panował na dworze
-
Kiedy taka prawda. A mnie uczono że zawsze trzeba mówić prawdę.
Dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową.
-
Mówił ci ktoś kiedyś, że masz piękny uśmiech?
-
Zbyszek.
-
No już, już. – chłopak uśmiechając się szeroko rozłożył bezradnie ręce – Ale mam nadzieje, że jeszcze kiedyś dasz się wyciągnąć na jakiś spacer, albo gorącą czekoladę?
-
Musiałabym się nad tym poważnie zastanowić.
Brunet wyciągnął z kieszeni kurtki maleńką karteczkę.
-
Będąc jeszcze w domu pomyślałem, ze może się przydać. – wręczając jej papier ich dłonie przez przypadek się spotkały co wywołało na ich twarzach lekkie uśmiechy – To mój numer telefonu. Jeśli już zadecydujesz to daj mi znać. Będę czekał na twój telefon.
Siatkarz odwracając się na pięcie pewnym siebie krokiem zaczął zmierzać w kierunku z którego jeszcze przed chwilą szli. Aneta nie mogąc powstrzymać uśmiechu poczekała aż brunet zniknie za pierwszym zakrętem. Naprawdę dzisiejszego dnia bawiła się cudownie w towarzystwie Zbyszka, a mówiąc o tym, ze musi zastanowić się nad jego propozycją tylko się z nim droczyła. Tak naprawdę z przyjemnością powtórzyłaby takie spotkanie jeszcze raz. Zerkając na karteczkę z dziesięciocyfrowym numerem wiedziała, ze jeszcze przed snem wyślę do Zbyszka SMS-a z odpowiedzią na jego pytanie…  
TYMCZASEM
Karina przemierzając zatłoczone uliczki Warszawy żałowała, że dzisiejszego ranka zrezygnowała z udania się do pracy własnym samochodem. Po raz pierwszy od bardzo dawna zaspała a nie chcąc stać w ogromniastych korkach jakie zawsze pojawiały się w godzinach porannych postanowiła wybrać się autobusem. Trochę nie pasujący środek transportu do stanowczej pani prezes, ale w tym przypadku brunetka stwierdziła, ze tak będzie lepiej. No i poniekąd miała rację, tylko oczywiście nie przewidziała, że siedząc jak zwykle po godzinach w biurze nie zdąży na ostatni autobus. Przeklinając cicho pod nosem ścisnęła mocniej kubek z kawą na wynos, którą przed chwilą kupiła w jednej z kawiarni. Była uzależniona od kofeiny i to nie ulegało żadnemu zwątpieniu. Dziewczyna nie wyobrażała sobie dnia bez minimum dwóch mocnych kaw.
W pewnym momencie jeden z przechodniów znowu szurnął ją delikatnie ramieniem. Karina miała już serdecznie dość. Trzymając w jeden dłoni plastikowy kubek drugą starała się znaleźć w kieszeni swojego płaszcza telefon, aby zadzwonić po taksówkę. Wyciągając komórkę spojrzała na jej wyświetlacz spuszczając tym samym wzrok z drogi po której podążała. ‘ Obudziło’ ją dopiero zderzenie z czymś, a raczej z kimś. Plastikowe wieczko naczynka otworzyło się, a cała kawa wylądowała na płaszczu delikwenta z którym zderzyła się brunetka.

- Cholera jasna, nowy płaszcz.
- Ja bardzo pana przepraszam, ja nie widziała. Ja oczywiście poniosę koszty pralni – dziewczyna podniosła swój wzrok.

Widząc przed sobą chłopaka, który kilka dni temu w kawiarni zalał jej papiery kawą z uśmiechem lekko pokręciła głową.
- To znowu pan? Nie wiem już czy powinnam śmiać się czy płakać.
- A może tak po prostu przeprosić. – na twarzy bruneta również pojawił się delikatny uśmiech – Najlepiej z kwiatami przy moich kolegach z drużyny. Wtedy ja mógłbym wyrzucić kwiaty i zmieszać panią z błotem, tak jak to pani zrobiła ostatnio ze mną.
Karina zażenowana spuściła wzrok. Nie chciała wtedy tak zareagować. Zapewne gdyby to wszystko miało miejsce jakiegoś innego dnia zachowałaby się zupełnie inaczej, ale wtedy po prostu miała już dosyć. Od samego rana miała masę spraw na głowie i kursowała tylko pomiędzy firmą, a kolejnymi spotkaniami służbowymi. Marzyła wtedy już tylko o długiej relaksującej kąpieli i sporej dawce snu.
- Przepraszam, nie powinnam była. Ale naprawdę miałam wtedy tyle spraw do załatwienia, a pan… - dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale brunet przerwał jej
- Michał jestem – z uśmiechem na twarzy wyciągnął w jej stronę dłoń
- Karina. – bez wahania odwzajemniła gest – A więc Michał przyszedłeś wtedy kiedy miałam najgorszy sajgon w firmie. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
- Jasne rozumiem. Ale wiesz o tej porze kawa? Przecież to niezdrowe.
- Padam z nóg, a jeszcze muszę dojść do domu i czekają mnie umowy pracowników do przejrzenia. Bez kawy bym nie wytrzymała.
Michał z uśmiechem na ustach pokręcił głową. Dziewczyna przyglądając mu się uważnie musiała przyznać, że był przystojny. Roześmiane czekoladowe tęczówki, uroczy uśmiech i dołeczki w policzkach zawsze dodawały mężczyźnie atrakcyjności. A jak do tego wszystkiego dorzucimy niesamowity dystans do samego siebie i otaczającej nas rzeczywistości to mamy wręcz faceta idealnego. Z tym, ze sam zainteresowany najwyraźniej za takiego się nie uważał. Karina przebywała była na co dzień styczność z masą ludzi, do tego dochodzili nowi kontrahenci i osoby, które miałby zostać zatrudnione w jej firmie. Przez te miesiące ‘praktyki’ umiejętność rozgryzania ludzi udoskonaliła do perfekcji i czasem wystarczyło jej raptem jedno spojrzenie w oczy danej osoby, aby wiedzieć czy jest godna zaufania czy lepiej trzymać się z nią na dystans. Michał zdawał się być normalnym, szczerym chłopakiem, może troszkę roztrzepanym i nieogarniętym, ale bez wątpienia niezwykle uroczym. Gdyby Karina miała zadecydować czy brunet miałby zasilić szeregi jej firmy bez wahania dałaby mu szansę. Patrząc w jego oczy dziewczyna po prostu wiedziała, że Michał jest dobrym człowiekiem.
- Do domu powiadasz? To może zgodziłabyś się, żebym cię podwiózł. Wracam właśnie do siebie, tylko wyskoczyłem na chwilę załatwić jedną sprawę, a samochód mam na parkingu naprzeciwko.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – brunetka z uśmiechem lekko pokiwała głową
Nie chodziło tu oto, że bała się chłopaka. Po prostu dawno już nie była tak blisko jakiegoś mężczyzny ‘poza firmą’ i nie zamieniła z osobnikiem płci przeciwnej, aż tylu zdań na raz. Sprawy służbowe załatwiała bez najmniejszego mrugnięcia powiekami, nie mniej jednak czując na sobie uważny wzrok Michała krępowała się.
- No nie bój się mnie, przecież nie gryzę. – brunet lekko objął ją ramieniem, jednak widząc zdziwienie malujące się na twarzy dziewczyny szybko się odsunął – Jak coś to już od razu połykam w całości.

- Nie chcę robić kłopotu, może się śpieszysz.
- Mam czas i to nie będzie kłopot, a takie małe zadość uczynienie, za tą sytuację w kawiarni, co ty na to?
Karina ukradkiem spojrzała na wyświetlacz komórki, żeby sprawdzić która godzina. Wdając się w rozmowę na środku chodnika i tak straciła już wystarczająco dużo czasu. Propozycja Michała była więc dla niej niezwykle korzystna. Mogłaby w miarę szybko dostać się domu i w spokoju zasiąść do papierkowej roboty, żeby uporać się z nią do północy.
- Mieszkam na Lipowej. Wiesz gdzie to?
- Jasne, ze wiem. Tylko jedna Lipowa jest w Warszawie i tak się składa, że mieszkam zaraz ulicę dalej. – chłopak znacząco poruszył brwiami – Tak więc zapraszam do mojego wehikułu. Dziewczyna zaśmiała się lekko pod nosem poczym krok w krok z brunetem podążyła w stronę jego auta…

6 komentarzy:

  1. Śliczny odcinek... Michał chyba spodobał się Karinie i wydaje mi się, że coś będzie już niedługo po między nimi... czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek:) Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyszek widzę wszystkie swoje wdzięki testuje na Anecie, każde słowa tak oklepane, oj ze też dziewczyna się na to łapie, ale tak jak tutaj zostało napisane jego uśmiech i zielone tęczówki niejednej dziewczynie zawróciły w głowie. Kurcze Aneta niczego nieświadoma powiedziała takie słowa o Michale już ja dobrze się domyślam co sobie w tym momencie pomyślał Bartman, pewnie go krew zalała, Karina i Michał można powiedzieć że są już kwita jeżeli chodzi o zalewanie siebie na wzajem kawą, i niby przypadkiem a jednak Bąkiewicz osiągnął swój cel, znów spotykając brunetkę na swojej drodze :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdanie Michała odnośnie przeprosin i bukietu kwiatów było w tym odcinku najlepsze :D Dobrze wiedział jak ma podejść Karinę :) A widzę,ze jakoś przeznaczeni są sobie od samego początku. Ciągłe oblewanie się nawzajem kawą widać może być fajne ;) Zastanawiam się tylko czy Karina ciągle będzie zachowywała do niego taki dystans i uparcie kryła twarz pod maską surowej pani prezes.
    Randka Anety i Zbyszka jak widać udana. Szkoda,ze ona nie pozna dość wcześnie jego zamiarów. Podejrzewam,ze zakocha się w nim bez pamięci,a później będzie cierpieć :/ Czekam na ich kolejne spotkanie i na to jak będzie wyglądała "zemsta" Bartmana. Mam taką cichą nadzieję,ze w porę się opanuje. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. no to teraz są kwita....
    on wylał kawę na jej dokumenty a ona na jego płaszcz;p
    chyba oni są sobie przeznaczeni....
    coś czuję że ich znajomość szybko się nie skończy;)
    no a Zbyszek bajeruje Anetę....
    i najwidoczniej mu się to udaje....

    czekam na nexta
    pozdrawiam;**
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń
  5. ołaa, Zibi jaki uroczy. aż nie mogę uwierzyć, że on tylko po prostu gra. do czasu mam nadzieję! Anetę już coś bierze? sama jak twierdzi broni się rękami i nogami od uczuć, a tutaj jakoś tak ją oczarował pan Bartman... zresztą w ogóle i wcale mnie to nie widzi!
    spotkanie Michała i Kariny i oblanie kawą tym razem jego przez nią... przypadek? przeznaczenie?
    ciekawa jestem dalszego rozwoju wypadków między tymi parami dwoma.
    pozdrawiam i do następnego!

    [dont-be-afraid-of-tomorrow]

    OdpowiedzUsuń
  6. Akcja z kwiatkami była jedwabista. :) Jak na wpływową bizneswomen przystało, nie wolno pozwolić sobie na jakie kolwiek roztargnienia. Biedny Michaś. Czekam na następny.
    ~Eww.
    Nowe rozdziały na :
    [http://belchatowska-masakra-kubeczkiem-monte.blog.onet.pl/]
    [http://lzy-perlami-szczescia-sa.blog.onet.pl/]

    OdpowiedzUsuń