czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 7 – „Niewinność i nieuchronny grzech, gotowe łzy przechodzące w śmiech. Co, w sobie masz, naprawdę nie wiem.”


Aneta, zaparkowała właśnie swój samochód na parkingu przed blokiem w którym mieszkała z siostrą. Od kilku dni z jej twarzy nie schodził uśmiech. Nie mogła zaprzeczyć, że była to wyłącznie zasługa przystojnego bruneta, który w zasadzie na stałe zadomowił się w jej życiu. Dziewczyna, nie mogła uwierzyć w to, że w końcu jest szczęśliwa. Cały czas miała jednak w pamięci rozwód rodziców i to jak dwójka kochających się ludzi mogła się tak bardzo krzywdzić. Ona nie chciała powtórzyć ich historii, dlatego przed Zbyszkiem nie wielu mężczyzn miało szansę na poznanie jej bliżej. Dopiero siatkarzowi się tu udało. A Aneta, musiała przyznać, że z każdym dniem coraz bardziej zaczynała się w nim zakochiwać. Chciała tego, ale jednocześnie się tego bała. To wszystko było takie nowe i zupełnie nieznane. W jego zielone tęczówki wpatrywać się mogła godzinami. Jego silne ramiona były jej przystanią, gdzie odnajdywała bezpieczeństwo. Wysiadła z auta i skierowała swoje kroki w stronę klatki schodowej.
- No w końcu jesteś – usłyszała za plecami męski głos, który tak dobrze znała.
- A ty co tutaj robisz? –spytała dziewczyna i pocałowała go na przywitanie w policzek.
Brunet, uznał to jednak za mało stosowne przywitanie i szybko jego wargi odnalazły malinowe usta dziewczyny. Zatopili się w namiętnym pocałunku. Anecie, świat zawirował. Zbyszek, dokładnie wiedział co zrobić, żeby kobieta poczuła się wyjątkowo. Całował idealnie. Wtedy nie liczyło się nic więcej tylko ten pocałunek.
- Przyjechałem po ciebie i twoją walizkę – powiedział gdy przerwał.
- Po mnie i moją walizkę? – spytała dziewczyna zdziwiona.
- Zabieram cię na romantyczny weekend w górach. I nie chcę słyszeć, że masz jutro zajęcia. Mi od jutra zaczyna się dłuższa przerwa w grze, więc krótkie wolne nikomu nie zaszkodziło, a tobie dobrze to zrobi.
- Ale…
- Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. Zmykaj na górę się pakować…
… Aneta szybko wrzucała do stojącej na środku pokoju walizki najcieplejsze ubrania jakie tylko miała w szafie. Nie wiedziała czy dobrze robi wybierając się na weekend ze Zbyszkiem, którego znała dopiero kilka tygodni, ale magia jego tęczówek przekonała ją do tego pomysłu. Gdy już spakowała wszystkie potrzebne rzeczy, zostawiła Karinie kartkę z wiadomością gdzie jest…
… po kilku długich godzinach drogi para zakochanych dotarła do niewielkiego domku leżącego poza granicami Zakopanego. Domek był niewielki, a tuż za nim znajdował się las. Z racji tego że luty wstąpił na kalendarze zima przybrała na sile. Z tego powodu wszędzie był biały puch, który powodował, że wszędzie było magicznie. Aneta, nie mogła uwierzyć, że gdzieś jeszcze istnieją tak piękne miejsca, które widziała tylko na obrazach. Zachwycona rozglądała się dookoła, a brunet uważnie się jej przyglądał. Cały czas starał się dostrzec jakąś sztuczność w jej zachowaniu, ale była tak naturalna, że aż nie mógł dalej uwierzyć w to, że zraniła jego najlepszego przyjaciela. To wszystko nie pasowało do tej drobnej i kruchej oraz w pewnych momentach zamkniętej w sobie dziewczyny.
- Tu jest ślicznie – powiedziała.
- Moi rodzice tu często przyjeżdżają. Tu się w sobie zakochali – powiedział Zbyszek gdy po wniesieniu ostatniej walizki wyszedł na zewnątrz do Anety.
 - Poważnie? – spytała, a jej brązowe tęczówki z wielką ufnością spojrzały na Bartmana, a w nim na chwilę obudziły się wyrzuty sumienia, które od razu zagłuszył.
- Serio. To miejsce jest magiczne.
Aneta, z uśmiechem na ustach kucnęła na śniegu i nabrała do ręki białego puchu, a następnie uformowała z niego kulkę, która natychmiast wylądowała na głowie Zbyszka. Mężczyzna, nie pozostał jej dłużny i tym sposobem wywiązała się bitwa na śnieżki między dwójką dorosłych ludzi. Po całej polance, która była niedaleko domku rozlegał się ich głośny śmiech. Zwykły obserwator mógłby pomyśleć, że to jest dwójka zakochanych w sobie osób. Nikt nie dostrzegłby, że mężczyzna tylko gra, aby móc później w okropny sposób zemścić się na dziewczynie z powodu swojego przyjaciela. Zbyszek, złapał w końcu dziewczynę i pocałował namiętnie. Aneta, nie sprzeciwiła się. Uzależniła się od jego ust. Czuła się przez krótką chwilę szczęśliwa. Chciała żeby to wszystko co się teraz dzieje okazało się prawdą i aby bajka trwała nadal.
TYMCZASEM
Karina, wyszła z najlepszej kawiarni w Warszawie z uśmiechem na ustach. Dosłownie kilka minut temu wyszedł z tego budynku włoski kontrahent. Karinie, udało się wynegocjować całkiem nie zły kontrakt, który dawał firmie dalszą szanse na rozwój. Wszystko zaczynało układać się po jej myśli. Wyprowadziła firmę na prostą, ale musiała to przepłacić kilkoma nieprzespanymi nocami oraz odrzuceniem zaproszeń na spotkania z przyjaciółmi. Brunetka po prostu należała do takich osób, że jak już raz się czegoś podejmą to dążą do końca, aby to realizować. Przynajmniej tak było na tle zawodowym. A jak było w życiu prywatnym, którego Karina praktycznie nie miała? Celowo odpychała od siebie kolejnych mężczyzn, ponieważ najpierw priorytetem były dla niej studia, a teraz  dowodzenia dużą firmą. Jednak jak na złość kilka dni temu przyczepił się do niej pewien wysoki brunet. Jego brązowe tęczówki wiecznie się śmiały, a uśmiech nie schodził z twarzy siatkarza. Był totalnym przeciwieństwem ułożonej i planującej wszystko w wyprzedzeniem Kariny. Jednak to on powodował, że serce kobiety zaczynało bić na samą jego myśl dwa razy szybciej, a kiedy go widziała chciało wyskoczyć z piersi. Brunetkę najbardziej rozczulało roztrzepanie Bąkiewicza. Mimo usilnych starań, żeby chociaż przez chwile czegoś nie zbroić nigdy mu to nie wychodziło, a zakłopotanie, które potem pojawiało się na jego twarzy powodowało, że dziewczyna nie miała serca na niego gniewać się dłużej niż dwie minuty. Pani prezes kierowała swoje kroki do bloku, w którym mieszkała z młodszą siostrą, kiedy to w jej głowie zrodził się plan zrobienia siatkarzowi niespodzianki. Mianowicie postanowiła go odwiedzić na hali, podczas treningu i zobaczyć jak radzi sobie na parkiecie i przypadkiem przez swoje roztrzepanie nie robi krzywdy sobie oraz innym. Odwróciła się napięcie i podążyła w zupełnie innym kierunku niż zamierzała na początku. Od kawiarni, w której była do hali na której trenował Michał było jakieś dwadzieścia minut drogi. Mimo padającego śniegu i zimnego wiatru dziewczyna nie wycofała się i dalej brnęła przed siebie. W końcu dotarła na miejsce i nie zauważona przez nikogo weszła na trening Politechniki Warszawskiej. Nie zamierzała ujawniać swojej obecności, ponieważ chciała zobaczyć Michała w akcji. Karina podobnie jak Aneta ani trochę nie interesowała się sportem i nie miała pojęcia o tym w jakim stylu Michał gra w siatkówkę. Brunetka oczywiście nie rozróżniała pojedynczych akcji, ale przecież nie każdy musi się na wszystkim znać. Zdjęła swój płaszcz i obserwowała wszystkich chłopaków. Brunetka, widziała, że Michał zostawia na boisku podczas jak jej się wydawało zwykłego treningu wiele serca i siły. Denerwował się za każdym razem kiedy nie wychodziła mu jakaś zagrywka czy też akcja. Na twarzy dziewczyny mimowolnie pojawił się uśmiech. Widziała, że chłopak był w swoim żywiole.
Brunetka, siedziała niezauważona przez dobre dwadzieścia minut, dopiero po tym czasie na trybuny spojrzał się Michał Kubiak i zauważył siedzącą Karinę.
- Chłopaki wiecie co to za dziewczyna? – spytał mężczyzna i wskazał głową na kobietę.
- Nie – odpowiedział Krzysiek i ponownie zaczął ćwiczyć zagrywkę.
- O czym plotkujecie jak kobiety? – spytał Michał Bąkiewicz kiedy podszedł do nich.
- A zastanawiamy się co to za dziewczyna siedzi na trybunach – wyjaśnił Michał Kubiak koledze z drużyny.
- To jest Kar… Ała! – krzyknął Michał i złapał się za głowę, ponieważ oberwał piłką.
- Orientuj się! – krzyknął Damian i zaczął się śmiać.
- No ja was kiedyś zabiję… - warknął Michał i ustawił się do przyjęcia.
Nie mógł jednak się skupić, ponieważ jego wzrok cały czas wędrował na Karinę. Nie mógł uwierzyć, że postanowiła tak po prostu przyjść do niego. Ona pracowita i wiecznie zajęta pani prezes była tutaj i patrzyła jak on gra. Ze wszystkich sił starał się nie popełnić jakiegoś głupstwa, lecz zawsze tak jest, że jak się czegoś za mocno chce to nie wychodzi. Podczas jednego z przyjęć zagrywki był pewny, że piłka nie leci w jego stronę i zerknął na Karinę, a następnie wylądował na parkiecie, ponieważ piłka wylądowała dokładnie na jego głowie. Po całej hali dało się słyszeć donośny śmiech dziewczyny. 

10 komentarzy:

  1. Mi jak zawsze rozdział się podoba... mam nadzieje, ze Zbyszek podczas pobytu w górach zrozumie, że Aneta nie jest tą na której powinien się zemścić i powie jej o całej sprawie... a wizyta Kariny na Hali chyba zaskoczyła Bakiewicz i jednoczesnie ucieszyła:) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. No biedny Bąku tyle razy piłką dostał po głowie;D Widać co ta miłość robi z głową że nie myśli jak gra ;d
    Też chce na taki wypad w góry ;D ale ze szczerymi uczuciami a nie jak Zbyszek ja okłamuje dla zemsty ..

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, nawet nie wiem jak to się stało, że ja nie czytałam tego opowiadania ale dziś nadrobiłam swój błąd i już jestem na prostej. Przepraszam, że mój komentarz ograniczy się tylko do kilu słów ale czas mnie goni: TO JEST PIĘKNE I BAJECZNE! ;)
    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  4. tak im fajnie razem, że jak Zbyszko wspomina o zemście to mi się nóż w kieszeni otwiera. Sam widzi, że Aneta do tego niezdolna, ale nie, idzie w zaparte, osioł jeden!
    Michasiek nasz szaleje :D Tak omotał Karinę, że sama zapragnęła go zobaczyć. To jest sukces :D oj biedny, lepiej jakby jej nie widział, bo se chłopak krzywdę zrobi ;p a tak dobrze mu szło na boisku :D ale ona doskonale sobie zdaje sprawę jaki on jest, więc bez obaw, nie zrazi się :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też tak chcę być porwana przez Zibiego i zawieziona gdzieś na jakieś odludzie :P tak dobrze widzicie źle ze mną, kurcze gdyby to nie był tylko ten jego misternie ułożony plan to bym się tutaj zachwycała jak nie wiem co, ale tak przecież taki oto sposobem on omotał by sobie każdą i jak widać z Anetą mu się to już udało
    Mnie też zaskoczyła ta spontaniczność Kariny, ale kiedy z kontrahentem jej wyszło to miała dobry humor i postanowiła iść na spontan też tak czasami mam, jak wychodzi coś bardzo ważnego, a Bąku oberwał przez jej obecność kilka razy :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze tak się zaczytałąm że nawet nie spostrzegłam że to koniec odcinka...
    powiem szczerze bylam trochę zawiedziona....
    bo jak dla mnie to te odcinki mogłyby być baaaaaaaaardzo długie:D
    ja mam nadzieję że Zbyszek podczas tego pobytu w górach zrozumie że Aneta nie byłaby zdolna nikogo skrzywdzić....
    no i że nie będzie dalej realizował tego swojego durnego planu...
    chyba Karina się nam zakochała;)
    dobrze że w jej napiętym grafiku znalazł się czas na miłość;)
    czekam na nexta
    pozdrawiam;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak romantycznie na początku :) Śnieg,zimno,a oni w przytulnym domku pod Zakopanem :) Jak ja bym tak chciała-niekoniecznie z Zibim! :P Ciekawe jak będzie dalej :P No i zakochany Michał jest jeszcze bardziej roztrzepany niż wcześniej ;) Karinie zawrócił w głowie? To dobrze :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest trzecie opowiadanie które "wychodzi" spod waszego pióra i które czytam ; ). Mówiłam wam już dziewczyny, że piszecie doskonale i z przyjemnością czyta się to co tworzycie ; >. Naprawdę, jesteście genialne ;*. Do rzeczy... Zbyszek popełnia błąd. Skrzywdzi Anetę, ale również siebie. Dlaczego nie dowiedział się jak ma na imię dziewczyna, która skrzywdziła jego przyjaciela ? Chce się zemścić na niewłaściwej osobie. Czemu nie zapyta się Anety co łączyło ją z Kubiakiem ? Dowiedział by się wtedy, że to Tamara skrzywdziła Miśka. Przecież Zbyszek widzi, że Aneta nie jest zdolna do tego by kogoś skrzywdzić. Niestety ten kretyn nie chce dopuścić do siebie myśli, że to nie ona jest winna stanu w jakim znajdował się Michał. Hmm... z jednej strony zarówno Zbyszek jak i Aneta będą cierpieć, bo mam pewność, że "dzięki" tej durnej zemście zakochają się w sobie. A z drugiej strony gdyby nie ta pomyłka to nigdy by się nawet nie spotkali. Co do Michała i Kariny... widać, że ich do siebie ciągnie. Biedny Michaś xD. Oberwał piłką w głowę ;D. Karina sprawiła, że nie mógł się skupić na grze ;p. Jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. O tym opowiadaniu też mnie powiadamiajcie ; ).
    Pozdrawiam Marlena

    OdpowiedzUsuń
  9. Michalina-Misia19 lipca 2012 22:02

    Świetny rozdział , mam nadzieje , że wypad w góry uświadomi Zbyszkowi co nieco . Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  10. nie no jakoś nie wierzę, że Zibi tylko gra. nie wierzę... zastanawiam się, czy będzie w stanie zrobić Anecie takie świństwo. czy będzie miał serce ją zranić. sam nie wierzy, że ona mogła tak skrzywdzić Michała. eh, bo to nie ona! oj, ten płaszczyk wszystkiemu winien... ale mmm, tak sobie jechać z nim w góry na weekend...
    faktycznie dla Miśka to musiało być coś, że Karina wpadła na trening Politechniki, a przecież ona wiecznie zapracowana, zagoniona. zdecydowanie musi to coś znaczyć.
    on musi znaczyć dla niej coś... coraz więcej?
    czekam na dalszy ciąg!

    OdpowiedzUsuń