Aneta przebywała
właśnie w swoim pokoju i przeglądała notatki z ostatniego tygodnia kiedy do jej
uszu dobiegło wołanie siostry. Wyszła ze swojego królestwa i udała się do
pomieszczenia gdzie spała jej siostra.
- Co jest pali
się? – spytała młodsza z dziewczyn i oparła się o framugę drzwi.
Ostatnio nie
poznawała swojej starszej siostry. Jakby coś lub ktoś ją odmienił. Aneta bez
wahania stawiała na drugą opcję. Jej siostra nie piła już wieczorami kawy i
jakoś mało czasu spędzała w domu gdy na dworze robiło się ciemno. I
najdziwniejszy był fakt, że nie spędzała tego czasu w biurze jak kiedyś,
ponieważ Aneta kilka razy próbowała ją tam złapać i kompletnie jej się to nie
udawało. Nie ukrywała, że cieszyła się z tego, że jej siostra nie wciągnęła się
w sztywniactwo do końca i komuś udało zatrzymać się ten proces.
- Nie wiem w co
się ubrać – powiedziała Karina, a Aneta na te kilka słów wybuchła
niekontrolowanym śmiechem, za który została obdarzona nie miłym spojrzeniem
starszej siostry. – I z czego się śmiejesz, małolato co?
- Z ciebie.
Wiesz ostatni raz prosiłaś mnie o pomoc jakieś 3 lata temu. Co się stało? I w
ogóle ty gdzieś wychodzisz? – spytała Aneta i spojrzała na zegarek, który
wskazywał 19.
- Tak. Wychodzę.
Nie kontroluj mnie – powiedziała Karina.
- Ktoś musi.
Dobra to, gdzie idziesz?
- Z kolegą na
imprezę – odpowiedziała Karina.
- Matko, impreza
to będzie jakieś zebranie? Dziwne masz pojęcie słowa ‘impreza’ – skomentowała
to Aneta i podeszła do szafy siostry.
- IMPREZA,
będzie w jakimś warszawskim klubie. Jakbyś była grzeczna to wzięłabym cię ze
sobą, ale za te odzywki do starszej siostry nigdzie cie nie wezmę - powiedziała Karina.
- I tak bym nie
poszła. Sama za godzinę muszę być u Zbyszka – stwierdziła Aneta i podała
siostrze ubrania, które znalazła w szafie. – Swoją droga wybrałabyś się na
jakieś zakupy i kupiła sobie coś bardziej na czasie – stwierdziła młodsza
Rakowska.
- Kocham mieć w
tobie wsparcie. Zrobisz mi jeszcze makijaż i ułożysz włosy? – spytała Karina z
łazienki.
- I może frytki
do tego? – spytała Aneta i poszła otworzyć drzwi, ponieważ ktoś się do nich
uparcie dobijał. – No, idę, idę. Pali się czy co? – spytała dziewczyna
otwierając je.
W progu stał
wysoki mężczyzna. O brązowych włosach i czekoladowych oczach. Z lekkim
uśmiechem z góry przyglądał się dziewczynie. Aneta, nie wiedziała kto to jest,
ale mogła domyślić się, że jest to kolega Kariny. W myślach przyznała, że jej
siostra ma albo tak dobry gust, albo więcej szczęścia niż rozumu i ktoś sam na
nią wpadł i zauroczył się jej poważnym zachowaniem.
- Ty jesteś? –
spytała.
-Michał
Bąkiewicz. Przyszedłem po Karinę – powiedział i uśmiechnął się i dodał. – A ty
pewnie jesteś Aneta. Jej młodsza siostra.
- Tak, zgadza
się. A na Karinę sobie jeszcze chwilę poczekasz. Jest w totalnym proszku –
powiedziała brunetka i wpuściła siatkarza do środka.
Karina,
szykowała się właśnie w łazience. Usłyszała jak głos Anety miesza się z innym,
który niewątpliwie należał do jakiegoś mężczyzny. Po dłuższej chwili
rozpoznała, że to Michał już po nią przyszedł. Z cichym westchnieniem
stwierdziła, że mistrzyni makijażu czyli jej siostra nie pomoże jej, ponieważ
nie wypada zostawiać gościa samego w kuchni. Dlatego Karina sama zaczęła się
malować, a po chwili układać włosy. Efekt był nieziemski. Tunika, która sięgała
jej do połowy uda, była w kolorze granatowym i przeplatały ją srebrne nitki. Do
tego na nogach miała niewysokie botki w kolorze czarnym. Biżuterii nie miała
wiele, jedynie srebrna bransoletka na lewej ręce. Makijaż był delikatny,
ponieważ Karina nie chciała się nie potrzebnie postarzać. Trzęsącymi się rękami
odłożyła do swojej kosmetyczki tusz do rzęs. Nie była pewna jak zareaguje na
jej wygląd Michał. Bardzo zależało jej na tym, aby nie pomyślał, że ubrała się
jak pierwsza lepsza. Dodatkowo Karina, miała ochotę zacząć śmiać się sama z
siebie, ponieważ jej zachowanie przypominało zachowanie nastolatki przed
pierwszą randką. A ona po prostu zakochała się. Dziwnym trafem zakochała się w
Michale Bąkiewiczu, który nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał
mężczyzny ułożonego i stonowanego, jakiego dziewczyna posługiwała. Przez
ostatni tydzień po pracy zabierał ją w wiele miejsc Warszawy i pokazywał jej
najpiękniejsze miejsca. Były to wypady spontaniczne, które nauczyły panią
prezes jednego, że życie jest jedno i nie wolno go zmarnować, bo potem będzie
się tego żałować. Dlatego już bez wahania zgodziła się pójść z Michałem na
imprezę, którą organizowali jego koledzy z klubu. W końcu wyszła z łazienki i
skierowała swoje kroki do kuchni gdzie Michał i Aneta rozmawiali o czymś w
najlepsze.
- Już jestem –
powiedziała gdy weszła, a brązowe tęczówki siatkarza zwróciły się w jej stronę.
Jest piękna! Tylko ta myśl huczała w głowie bruneta.
Nie mógł uwierzyć, że pod tymi garsonkami, które zakładała codziennie ukrywała
się tak piękna kobieta o tak idealnym ciele. Podszedł do niej i pocałował ją, a
ona odwzajemniła gest. Czułość przerwał im głos Anety.
- Ekhm, musicie
się pożerać na środku mojej kuchni? – spytała ze śmiechem i puściła siostrze
oczko, a następnie zniknęła w pokoju żeby naszykować się do wyjścia.
- Zabawna ta
twoja siostra – stwierdził Michał, gdy wyszli z pomieszczenia.
- Bardzo –
zaśmiała się Karina i pocałowała Michała, co on przyjął z nie małym
zaskoczeniem, ale bez chwili zastanowienia odwzajemnił pocałunek.
TYMCZASEM
Aneta,
przejrzała się ostatni raz lustrze. Krótka, czarna spódniczka oraz zielona
koszulowa bluzka idealnie ze sobą współgrały. Do tego założyła czarne, długie
kozaki i ubrała swój żółty płaszczyk. Zamówiona taksówka stała już pod jej
blokiem. Dziewczyna od powrotu z gór nie widziała świata poza Zbyszkiem.
Zakochała się w nim na poważnie. Jego zielone tęczówki powodowały, że świat
stawał się lepszy, a każdy problem odchodził w zapomnienie. Jego silne ramiona
dawały jej bezpieczeństwo, którego tak szukała. Mogła siedzieć przytulona do
niego godzinami i nigdy nie powiedziała, że chociaż przez chwilę się nudziła. Jego
uśmiech wywoływał u niej szybsze bicie serca. Nie potrafiła już normalnie
funkcjonować. Liczył się tylko on. Potrafiła zostawić swoje problemy i przez
kilkanaście dobrych minut wysłuchiwać, że dziś na treningu nie wyszedł mu jakiś
atak. Dodatkowo brunetka cały czas miała w głowie i weekend w górach. Było jej
tam tak dobrze, że z wielki żalem wracała. Na pamiątkę miały zostać jej
wspomnienie i kilka zdjęć, z których jedno zostało już oprawione w ramkę. On
stojący za nią i obejmujący swoimi silnymi ramionami drobną i wątłą dziewczynę,
na dodatek sporo niższą od niego. Wpatrzony w nią z wielkim uczuciem, a ona z
uśmiechem wpatrująca się w osobę, która zrobiła im zdjęcie na tle gór.
Z uśmiechem na
ustach wysiadła z taksówki i skierowała się w stronę wysokiego wieżowca, gdzie
mieszkał Zbyszek. Windą wjechała na dziewiąte piętro. Spojrzała na zegarek.
Była spóźniona o 15 minut, ale wiedziała, że mężczyzna nie będzie miał jej tego
za złe. Zapukała do drzwi z numerem 99, a po chwili usłyszała głośnie i donośne
proszę. Zdziwiona weszła do środka, ale w przed pokoju nie zastała Zbyszka.
Rozpinając guziki swojego płaszcza, wkroczyła do kolejnego pomieszczenia jakim
była kuchnia. Towarzyszył jej tylko odgłos stukających o panele obcasów.
Spojrzała na lodówkę, a tam jednym z magnesów były przypięte ich zdjęcie z gór.
Uśmiechnęła się. Po chwili usłyszała śmiech Zbyszka.
- Poczekaj,
chwilę. Zaraz wrócę – usłyszała i czekała, aż w końcu brunet pojawi się w
kuchni.
Wszedł do
kuchni. Ubrany w czarną koszulę z niedopiętymi dwoma guzikami, oraz czarne
spodnie. Aneta, uśmiechnęła się i przygryzła dolną wargę. Rękawy koszuli miał
podwinięte do łokci, a w ręku trzymał jakąś mokrą bluzkę. Dziewczyna podeszła
do niego i wyjęła rzecz z jego dłoni. Nie zauważył tego strachu w jego oczach,
tylko bez słowa wyprostowała błękitny materiał. Była to kobieca bluza.
Spojrzała na niego ze łzami w oczach i zaczęła się wycofywać. Na domiar złego
do kuchni weszła wysoka blondynka, która miała na sobie spódniczkę z wysokim
stanem i sam biały, koronkowy stanik.
- Anetka,
posłuchaj mnie… - zaczął Zbyszek, lecz brunetka nie dała mu skończyć.
- Zaliczyłeś
mnie, to teraz pora na nią tak? Szkoda, że zapomniałeś, że dziś byłeś umówiony
ze mną, ale nie przejmuj się już mnie nie ma – powiedziała Aneta łamiącym się
głosem, a po jej policzku spłynęła jedna łza.
- Aneta, proszę
cię wysłuchaj mnie – Bartman, zbliżył się do dziewczyny, a ona instynktownie
odsunęła się do tyłu.
- Ja to pani
wszystko wytłumaczę… - zaczęła wysoka blondynka, ale Anety nie było już w
mieszkaniu siatkarza.
Brunetka,
słyszała, że Zbyszek ją woła. Nie chciała czekać na windę dlatego zbiegła z
dziewiątego piętra. Łzy rozmazały makijaż. Chłodny wiatr uderzał w nią z całych
sił. Nie mogła uwierzyć, że była tak głupia i zaufała jakiemuś sportowcowi.
Przecież mogła się domyślić, że prędzej czy później on zostawi ją dla jakiejś
blond lali. Najgorsze dla niej było to, że nie mogła zrozumieć dlaczego
zaufała. Przecież tyle razy po każdym zawodzie miłosnym obiecywała sobie, że
już nigdy żaden mężczyzna nie zawładnie jej sercem, ani ciałem. Nie pamiętała
jak dostała się do domu. Domyśliła się tylko, że taksówką. Zamknęła drzwi na
klucz i skulona zaczęła płakać w pokoju. Po kilkunastu lub kilkudziesięciu
minutach usłyszała głośnie pukanie do drzwi. Nie miała siły aby iść i je
otworzyć, a dodatkowo domyślała się kto może za nimi stać. Nie chciała go
widzieć. Nie teraz kiedy nie widziała dalszego sensu życia.
Zbyszek, poważnie
wystraszył się kiedy Aneta wybiegła z jego mieszkania. Szukał jej po całym
mieście. Był chory ze strachu o nią. Warszawa nie należała do
najbezpieczniejszych miejsc nocą. Był w każdym parku, który znajdował się w
okolicy jego osiedla. Kiedy jednak nie znalazł jej ani tam ani nigdzie indziej
udał się do jej mieszkania. Jednak mimo jego usilnych prób i próśb drzwi do
mieszkania dziewczyny nie otworzyły się, a on sam pluł sobie w twarz, że nie
uprzedził jej co stało się gdy wyszedł po jedno głupie wino do sklepu nie
daleko. I gdyby wtedy pomyślał choć przez chwilę o swoim przyjacielu Michale,
od razu wróciłby mu plan zemsty, którego ofiarą była właśnie Aneta. Lecz on
wtedy myślał tylko o tym, by móc jej to wszystko jak najszybciej wyjaśnić.
no to teraz będę się zastanawiać kim była ta blondi w mieszkaniu Zbyszka, przyjaciółka, siostra, ech wiedziałam że między nimi coś się posypie, ale nie przypuszczałam ze tak szybko, a Zibi to mógł by zapomnieć o tym planie czy ten strach przypadkiem nie oznacza że on już wpadł po uszy, no ale Bartman to Bartman, z nim nie ma tak łatwo :)) Karina i Michał zakochańce jedne, ale cieszę się ich szczęściem widać że to uczucie bardzo zmieniło Karinę, ale tak to jest kiedy człowieka spotyka miłość, nawet najbardziej zabiegane osoby potrafią wtedy znaleźć dla tej swojej połówki czas :))
OdpowiedzUsuńno to Karina zakochała się nam na dobre:) i w końcu dziewczyna zaszaleje;p kurcze jestem strasznie ciekawa co to za dziewczyna była w mieszkaniu Zbyszka.... czekam na nexta pozdrawiam;**
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dzięki Michałowi zaczęła wracać dawna Karina ; ). Oboje są zakochani i szczęśliwi ; >. O nich tylko tylę napiszę, bo nie dzieje się na razie nic złego i mam nadzieję, że tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że prędzej czy później coś się złego wydarzy. Kim do jasnej ciasnej była ta bondynka ? Skąd ona się wzięła w mieszkaniu Zbyszka ? No ładnie, Aneta nie chce go wysłuchać, ani tym bardziej znać. Ładnie panie Bartman zemsta się udała. Teraz ty też będziesz cierpiał, ponieważ się w niej zakochałeś. Ech... Anetka ma po raz kolejny złamane serce. Zobaczymy co będzie dalej. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Powiadomcie mnie ; )
Pozdrawiam Marlena
Bardzo ciekawi mnie kim była ta blondyna? mam nadzieje, że Bartman jakoś to wszystko wyjaśni i Aneta mu wybaczy:):) czekam na następny rozdział:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńo jasny gwint! ojaa... no właśnie! jakby nie patrzeć, Zibi osiągnął to, co chciał. zranił Anetę, więc pomścił Michała. gdyby był bezwzględnym... ekhm, to powinien teraz mieć satysfakcję, że dopiął swego. rozkochał Anetę w sobie i zranił. nie tego chciał? jak się jednak okazuje... zakochał się. nawet, jesli się sam przed sobą do tego nie przyznał. inaczej nie szukałby jej po całej Warszawie... a z tą blondyną, to o co chodzi? mam ostatnio uprzedzenia do blondynek, ale ciii. coś mi się zdaje, że to wyszło jakieś totalne nieporozumienie. i mam nadzieję, że tak jest.
OdpowiedzUsuńa Karina i Bąku... no, no. sielanka, miłość kwitnie. łał!
i czekam na następny. uwielbiam!
Kurde, wiedziałam, że coś bd nie tak, ale to juz takie uroki opowiadań....trzeba zmieniac bieg wydarzen ;)
OdpowiedzUsuńZaczelam od niedawno twoje opowiadania czytac ale juz jestem na bieżąco ze wszystkimi, ( moze nie wszytskie komentuje, ale czytam )
Mam nadzieje, że Zibi już zapomnial ze to miala być tylko zemsta i między nimi sie wszystko ułoży ;)
Pozdrawiam ;*
Jednak Karina zrzuciła maskę zimnej pani prezes i zakochała się w tym roztrzepanym Michale :) nie spodziewałam się,ze on tak szybko zawładnie jej sercem :) A Zibi? Ciekawa jestem o co w tym wszystkim chodzi. W sumie udało mu się zranić Anetę więc po co za nią biegł? Bo się zakochał? Mógł myśleć o tym wcześniej,a nie postawił sobie za punkt honoru jakąś zemstę. Jeśli jeszcze na dodatek ona dowie się dlaczego tak naprawdę się poznali to nigdy już nie będzie chciała mieć z nim cokolwiek do czynienia. Ciekawa jestem co wasze pomysłowe główki wymyśla :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Karina zrzuciła tę maskę sztywnej pani prezes. Szkoda mi Anety. Mam nadzieje, że Zbysio jej to wszystko wyjaśni.
OdpowiedzUsuńTy lubisz pisać o Michale, a ja strasznie lubię to czytać ;D Cóż za szał w ogóle...pani prezes szaleje, Michał szaleje ;D Zbigniew zachowuje się podejrzanie, całe szczęście się wszystko wyjaśniło ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,